Trzy tygodnie temu sąd drugiej instancji wydał wyrok w sprawie awantury w chorzowskiej toalecie między Agnieszką Szulim a Dorotą Rabczewską. Doda miała wtedy do żal do celebrytki o to, że w swoich plotkarskich programach wspominała o nieślubnej córce jej taty, która żaliła się, że żyje z matką w skrajnej biedzie. Twierdziła potem, że to przez złośliwe komentarze Agnieszki jej mama zachorowała na raka. Jak udało się ustalić w toku trwającego dwa i pół roku śledztwa, piosenkarka zaatakowała prezenterkę pistoletem na wodę i złamała jej paznokieć.
Sędzia uznał, że atak pistoletem na wodę nie kwalifikuje się do tego, by podtrzymać wyrok sądu pierwszej instancji, skazujący Dodę na prace społeczne. Rabczewska postanowiła iść za ciosem i zapowiedziała pozwanie Agnieszki za zniesławienie. Liczy na to, że kolejny proces będzie kosztował jej bogatego męża milion złotych.
Rozżalona Agnieszka wyznała w wywiadzie, że podejrzewa Dorotę o to, że ma obsesję na jej punkcie.
Jest jakąś naczelną komentatorką mojego życia. Żyje moim życiem, moim nazwiskiem, tym konfliktem. I to jest potworne, że ona się tym karmi, to jest jej życie, jej sposób budowania swojej kariery - zwierzyła się swojej koleżance Agnieszce Jastrzębskiej. Przed sądem ciągle mówi o honorze, co w jej ustach brzmi wyjątkowo śmiesznie. Dla mnie mitomania i honor to są pojęcia wzajemnie się wykluczające. I honorowy człowiek potrafi stanąć z prawdą twarzą w twarz i się z nią zmierzyć, a nie musi się na każdym kroku - naprawdę na każdym kroku - zasłaniać jakimiś bujdami.
W rozmowie z Vivą Dorota postanowiła odnieść się do oskarżeń Agnieszki. Zapewnia, że z tą obsesją jest dokładnie odwrotnie i, rzeczywiście, sporo mówi o honorze. Przy okazji wypomina Agnieszce korzystne małżeństwo z dziedzicem wycenianej na 3 miliardy złotych fortuny Staraków. Nie wierzy, że zakochała się w jego "charyzmie" a nie pieniądzach, jak sama zapewniała. Agnieszka twierdzi, że tylko przypadkiem miłość jej życia jest tak bogato urodzona.
To była gala niegrzecznych, wszyscy mieli tam jakieś niegrzeczne gadżety. Wykorzystałam go po prostu - wspomina w wywiadzie. Bo honor jest bezcenny, za wszystko inne możesz zapłacić swoją kartą albo swojego męża, jak widać. Jak wytłumaczyć fakt, że gdy tylko się z kimś rozstaję, to on staje się przyjacielem Agnieszki? Emil nawet był na jej ślubie. To nie ja mam manię prześladowczą, to inni cierpią na obsesję na moim punkcie. Istny fanklub "Doda obsession". To może brzmi zabawnie, ale chodzi mi o to, że w każdej sytuacji trzeba zachować się honorowo. Ja wszystko biorę na klatę i chodzę z podniesioną głową, ponieważ uważam, że to, co zrobiłam, było jedynym wyjściem. Obroniłam honor mojej rodziny: mamy, taty - ludzi, których bardzo kocham i czułam się w obowiązku walczyć o ich dobre imię. Czuję satysfakcję, bo niektórzy są odważni tylko przez szklany ekran. Wysyłałam listy, maile do TVN-u, ludzie podpisywali petycje, że śmianie się z mojego wypadku i chorego kręgosłupa to już przesada. Bez odzewu. Już po wszystkim uznałam, że proces sądowy będzie najlepszą metodą, żeby sprawie nadać publiczny wymiar. Każdą złotówkę przekażę na cel charytatywny. Myślę, że w tym trudnych chwilach Agnieszkę będą pocieszać moi eks.
Doda wyznała też, że liczy na to, że stanie się przykładem dla innych, jak załatwiać sporne sprawy w toalecie.
Nikomu jeszcze nie mówiłam, jak czuję się po wygranej sprawie z Agnieszką Szulim, obecnie Woźniak-Starak. Zostałam ukarana banicją w TVN przed dwa i pół roku, nakręcono na mnie nagonkę medialną i odebrano mi część możliwości do realizowania się jako muzyka i artystki. Jeżeli połowa mojej branży wierzy, że biję kogoś w toalecie, a druga przez dwa i pół roku ma pranie mózgu na mój temat, to dostaję publicznie policzek. Nie żałuję, bo żadna kariera i stojące za nią pieniądze nie są dla mnie ważniejsze od rodziny. I chciałabym, żeby mój przykład był wzorem dla młodych ludzi i dla moich fanów, by nigdy nie stawiali rodziny poniżej innych wartości.