Maryla Rodowicz latem tego roku wyznała w rozmowie z tygodnikiem Na żywo, że woli nie rozmawiać o swoim życiu prywatnym, gdyż aktualnie przechodzi kryzys. Jak ujawnili znajomi piosenkarki, jej mąż, Andrzej Dużyński cztery miesiące wcześniej wyprowadził się z ich willi w Konstancinie do wynajętego mieszkania. Decyzja Dużyńskiego dla wszystkich była sporym zaskoczeniem, a zwłaszcza jej uzasadnienie. Podobno mąż Maryli uznał, ze ich w związku za mało iskrzy i postanowił rozpocząć nowe życie po siedemdziesiątce…
Jak przypomniał tygodnik Życie na gorąco, konflikt między małżonkami narastał od lat. W wywiadzie udzielonym w 2008 roku Rodowicz wyznała, że mąż zabronił jej wspominać o dawnych kochankach. A było ich kilku, między innymi czeski menedżer Frantisek Janecek, Daniel Olbrychski, były mąż Krzysztof Jasiński oraz "czerwony książę", syn komunistycznego premiera Andrzej Jaroszewicz.
Mąż przestał się odzywać, bo stał się zazdrosny - wyznała osiem lat temu piosenkarka. Nie cierpi, kiedy opowiadam publicznie o swoich byłych partnerach.
Najwyraźniej to nie wystarczyło.
Nie tak wyobrażała sobie przyszłość z Andrzejem - komentowała wtedy w tabloidzie przyjaciółka artystki. Marzyła przecież o ślubie kościelnym. Ale Maryla, choć ma złamane serce, nie zamierza bezczynnie siedzieć. Ma nadzieję, że jeszcze da się wszystko odbudować. Postanowiła zadbać o siebie, żeby Andrzej widział, co traci. Chyba każda kobieta lubi zafundować sobie chwilę relaksu, więc dlaczego Maryla miałaby z tego rezygnować?
Zdaniem Joanny Horodyńskiej i Tomasza Jacykowa, w jej przypadku byłoby to wskazane. Inaczej kończy się kompulsywnym kupowaniem bardzo drogich i równie brzydkich rzeczy.
W programie "Gwiazdy na dywaniku" zachęcali piosenkarkę do podjęcia terapii: Horodyńska o Rodowicz: "Kompulsywne kupowanie ubrań! Powinna się leczyć!"
Innym kłopotem Maryli jest poprawianie sobie humoru jedzeniem. Oficjalnie od półtora roku jest na diecie pudełkowej, jednak, jak wyznała właśnie w tygodniku Życie na gorąco, nie może powstrzymać się od podjadania.
To dieta 1000 kalorii, ale muszę przyznać, że czasem oszukuję i pozwalam sobie na coś spoza dziennego zestawu - ujawniła piosenkarka. Niestety, nie przestrzegam diety, szczególnie podczas wyjazdów. Niedawno byłam tydzień w Londynie i tam jadłam tylko i wyłącznie w knajpach. Lubię kuchnię azjatycką i francuską. Schudłam więc niewiele, bo około trzech kilogramów, ale ubyło mi trochę w obwodzie no i samopoczucie jest naprawdę dobre. Od lat jem bardzo tłusty rosół z kilku gatunków wołowiny, którą sama kupuję.
Myślicie, że Horodyńska ma rację, sugerując Maryli szukanie specjalistycznej pomocy?