Anna Popek odczuła ostatnio przykre skutki przepracowania. Jej kariera w telewizji publicznej bardzo się rozkręciła od czasu, gdy owacyjnie powitała na Woronicza nowego prezesa. Jacek Kurski nie zapomniał jej okazanej wtedy życzliwości. Zaczęło się od awansu z pasma śniadaniowego do programu informacyjnego _**Świat się kręci**_. Z czasem Popek wygryzła z niego autorkę i główną prowadzącą, Agatę Młynarską. Obecnie prowadzi w TVP trzy programy: kulinarno-podróżniczy, skierowany do seniorów _**Zatrzymaj chwilę**_ oraz dla ludzi z problemami, Szeptem.
Niestety, nawał obowiązków odbił się na zdrowiu prezenterki. Jak sama poinformowała na swoim profilu, wykryto u niej arytmię serca i konieczny okazał się zabieg ablacji. Polega on na wprowadzeniu elektrody do serca, która wypala w mięśniu sercowym ogniska powodujące arytmię. Zabieg jest skomplikowany, lecz bardzo skuteczny.
Mimo że robiłam program medyczny, mimo że od lat interesuję się zdrowiem, mimo że ogólnie jestem rozgarnięta, nie wiedziałam, że mam arytmię serca. Mam nadzieję, że po ablacji będzie lepiej - napisała Popek. Ku przestrodze jednak, jeśli bez powodu serce tłucze Wam się jak głupie, należy zrobić EKG.
Od tamtej pory Anna, która zaczyna chyba trochę podejrzewać, że ludzie nie lubię jej tak bardzo, jakby chciała, nie przestaje opowiadać o swoim sercu. Zaprosiła nawet fotoreportera do szpitala i pozowała do zdjęć z personelem medycznym i specjalistycznym sprzętem. Wygląda to trochę tak, jakby na siłę próbowała wzbudzić, skoro z sympatią się nie udało, to chociaż współczucie. Zobacz: Anna Popek po operacji serca zaprosiła do szpitala fotografów (ZDJĘCIA)
Po przebytej grypie czułam się wyraźnie słabiej - wspomina prezenterka, tym razem w tygodniku Gwiazdy. Zaczęło się zdarzać, że po przejściu paru metrów czy dłuższej rozmowie telefonicznej miałam zadyszkę. Poszłam więc w końcu do kardiologa. Teraz powinnam odpoczywać minimum dwa tygodnie. Na szczęście nagraliśmy kilka odcinków moich programów na zapas, więc nie było konieczności, by przestawiać dni zdjęciowe.
Na szczęście też sesję dla tabloidu można było zrobić jeszcze w szpitalu.