Joanna Klepko, znana lepiej jako Cleo, spędziła minione kilka dni na planie swojego czwartego, po rozstaniu z Donatanem, teledysku. Utrzymany w baśniowej stylistyce klip do utworu Na pół był nagrywany w lesie i na wodzie. W jednej ze scen piosenkarka musiała udawać, że gra na fortepianie, stojącym na tratwie, płynącej środkiem jeziora.
W rozmowie z Faktem Klepko narzeka, że było to traumatyczne przeżycie.
Łódka, która nas holowała, ledwo udźwignęła ciężar - wspomina piosenkarka. A na koniec lina holownicza zaplątała się w śrubę silnika i stanęliśmy w bezruchu. Chciało mi się płakać.
W kolejnych scenach piosenkarka wystąpiła z żywym jastrzębiem, jednak kosztowało ją to dużo mniej nerwów niż pływanie z fortepianem na tratwie. Joanna żali się, że mogła wpaść do wody, a nawet się utopić.
Ponieważ wiał zimny wiatr, instrument zaczął się gibać tak, że w każdej chwili mógł utonąć - relacjonuje Cleo. Pod jego ciężarem pękały deski pomostu, przez które widać było zimną wodę.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.