Małgorzata Kożuchowska długo walczyła o swoje macierzyństwo. Ostatecznie udało jej się zostać mamą w wieku 43 lat. Jak zapewnia w wywiadach, realizacja marzenia o dziecku stała się możliwa dzięki "naprotechnologii", metodzie naturalnego planowania rodzicielstwa, promowanej przez Kościół, a krytykowanej przez lekarzy za niską skuteczność. Terapia trwa zwykle od 18 do 24 miesięcy, jednak Kożuchowska zapewnia, że u niej udało się o wiele szybciej.
Po dwóch miesiącach leczenia byłam w ciąży. I dopiero wtedy pani doktor przyznała mojemu mężowi, że z badań wynikało, że miałam może dwa, trzy procent szans na posiadanie dziecka - wyznała w rozmowie z Vivą. Przypomnijmy: Kożuchowska: "Zaszłam w ciążę dzięki naprotechnologii"
Po narodzinach Jana Franciszka Kożuchowska chciała całkowicie poświęcić się macierzyństwu, jednak nie pozwoliły jej na to obowiązki zawodowe. Zdecydowała się przyjąć główną rolę w serialu _**Druga szansa**_. W najnowszym wywiadzie dla magazynu Twój Styl wyznaje, że marzy o tym, by zamiast pracować, zostać z dzieckiem w domu.
Tak, ja za tym tęsknię - zdradza aktorka. Gdybym nie miała poczucia, że powinnam wywiązać się z wcześniejszych zobowiązań, zostałabym w domu. W ciąży lekarz zabronił mi pracować, więc wstrzymano zdjęcia do serialu Rodzinka.pl. W Teatrze Narodowym miałam zastępstwo, ale w serialu ekipa czekała. Czułam odpowiedzialność za przymusową przerwę w ich pracy. Po urodzeniu Jasia zdecydowałam się zagrać w Drugiej szansie, bo nigdy wcześniej nie miałam takiego wpływu na ostateczny efekt tego, co robię. To był mój pomysł, by w serialu pojawił się wątek przemocy wobec kobiet. Mam poczucie, że w ten sposób zabieram głos w ważnej sprawie.
Kożuchowska wyznaje, że odkąd na świecie pojawił się jej syn, prawie nie mają z mężem czasu dla siebie. Jak ujawnia w wywiadzie, całkowicie poświęcają się dziecku. Nie mają nawet czasu, by wyjść razem do kina.
To oczywiste, że pojawienie się Jasia zmieniło moje życie. Ale nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. No i mam pewność, że nie jestem egoistką - wyjaśnia aktorka. Oczywiście, zdarza się, że tęsknimy z Bartkiem do czasu "sprzed". W pewnym momencie marzenie o dziecku stało się tak silne, że przewartościowało wszystko. Od dwóch lat nie byliśmy w kinie ani na kolacji. Teoretycznie moglibyśmy zrobić sobie wolne, z Jasiem zostałaby babcia albo opiekunka. Ale codzienna logistyka pochłania nas tak bardzo, że gdy przychodzi piątkowy wieczór, nie mamy już siły. Zależy nam, by razem wykąpać synka i razem go usypiać. A potem robi się za późno na wyjście.
Kożuchowska tak niechętnie rozstaje się z dzieckiem, że zabrała je nawet do Belwederu, gdzie odebrała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej". Potem miała żal do obecnych na sali fotoreporterów, że robili jej zdjęcia, gdy trzymała syna na rękach. Rozbawiła tym Karolinę Korwin-Piotrowską, którą zdziwiło, że tak doświadczona aktorka nie przewidziała, że skoro na uroczystość zostali zaproszeni przedstawiciele prasy, to być może będą robić zdjęcia.
_**Oczywiście, że nie chciałam, by wizerunek Jasia został ujawniony**_ - zapewnia. Ale jest też oczywiste, że chciałam, by w szczególnej dla mnie chwili towarzyszyli mi najbliżsi. Czy jest w tym coś dziwnego? Wszyscy wyróżnieni przyszli z rodzinami. A zdjęcie? Powstało po części oficjalnej, kiedy podeszłam do pana prezydenta. Chciałam mieć pamiątkę. To była prywatna sytuacja, wyszło jak wyszło. Ale to nie oznacza, że wyrażam zgodę na publikację wizerunku Jasia.
_
_