W środę trójmiejska policja została wezwana do awantury domowej w Gdańsku-Brzezinie. Jak poinformował Dziennik Bałtycki, zawiadomienie złożyła Barbara Michalczewska, żona byłego boksera, chętnie chwalącego się swoją działalnością charytatywną, spełnianiem zachcianek żony i kupowaniem jej torebek po 160 tysięcy złotych.
Funkcjonariusze zatrzymali Michalczewskiego w jego apartamencie i przewieźli go na komisariat w Nowym Porcie w Gdańsku. Tego samego wieczora, w szpitalu MSWiA pobrano mu krew do analizy. Zachodziło bowiem podejrzenie, że bokser znajdował się pod wpływem narkotyków, a w trakcie aresztowania znaleziono przy nim torebkę z kokainą.
Barbara Michalczewska złożyła ponoć obciążające męża zeznania, w których wspomniała, że Dariusz od siedmiu lat regularnie się nad nią znęcał: Michalczewska powiedziała policji, że mąż ZNĘCAŁ SIĘ NAD NIĄ OD 7 LAT? "Teraz tego żałuje"
Podobnie swoje relacje z bokserem wspomina jego była żona Dorota. W rozmowie z Super Expressem przyznała, że przez skłonność Dariusza do przemocy dwukrotnie rozpadło się ich małżeństwo. Pierwszy raz uciekła przed mężem w 1991 roku.
Mąż pobił mnie kilkakrotnie, kiedy oficjalnie, dla mediów, byliśmy dobrym małżeństwem - relacjonuje w Super Expressie. Nasz starszy syn Michał miał wtedy 2,5 roku. Uciekłam przed Darkiem do schroniska dla kobiet bitych przez mężów.
Skończyło się rozwodem. Jednak rok później Dorota dała się przekonać Darkowi, że takie sytuacje już się nie powtórzą i ponownie wzięli ślub. Finał był, niestety, równie smutny.
Uciekłam przed Darkiem do Miami, ponieważ bałam się go. Mój były mąż kilka razy dotkliwie mnie pobił. Dariusz, który jest w ringu bohaterem, w domu był damskim bokserem - ujawnia była żona Tigera. Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie, nie szanował i poniewierał.
W świetle tych relacji, zeznania Barbary Michalczewskiej brzmią więc dość wiarygodnie. Jednak adwokat Michalczewskiego zapewnia, że jego żona... sama nie wie, co mówi.
W trakcie rozmowy, w nerwach pani Barbara powiedziała, że jej mąż od dawna miał stosować wobec niej przemoc. Dziś stanowczo temu zaprzeczyła - twierdzi w rozmowie z Super Expressem mecenas Jacek Rochowicz.
W Fakcie wyjaśnia zaś, zgodnie z polską normą, że nawet jeśli coś się wydarzyło, to żona sama była sobie winna.
Pan Darek wrócił do domu po suto zakrapianej alkoholem imprezie, wywiązała się rodzinna sprzeczka - tłumaczy prawnik. Kiedy na miejsce przyjechała policja, pani Basia w stresie powiedziała dwa-trzy zdania za dużo. Teraz żona bardzo tego żałuje i będzie wspierać go we wszystkich kłopotach.
Noc ze środy na czwartek przebiegła w domu Michalczewskich spokojnie, bo Darek, z promilem alkoholu w wydychanym powietrzu, siedział w policyjnym areszcie. Obecnie policja ustala, czy brał narkotyki.
Czekamy na wyniki badań toksykologicznych z laboratorium kryminalistycznego. Po ich otrzymaniu z zatrzymanym będą prowadzone kolejne czynności procesowe - tłumaczy podkomisarz Aleksandra Siewert, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Myślicie, że drogie torebki i zegarek od Cartiera są warte takiej ceny?