Wygląda na to, że w najbliższych dniach nie tylko Ryszard Petru przejdzie najcięższe chwile w swojej politycznej karierze. Jak właśnie poinformował Onet, portal jest w posiadaniu dokumentów, które jednoznacznie wskazują na to, że lider Komitetu Obrony Demokracji, Mateusz Kijowski, fałszował faktury w ten sposób, że pieniądze pochodzące ze zbiórek publicznych trafiały na konto firmy należącej do niego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Chodzi o ponad 91 tysięcy złotych.
Chodzi o pieniądze, które Komitet Społeczny KOD przelał na konto firmy MKM Studio należącej do Kijowskich. Firma zajmuje się szeroko pojętymi usługami informatycznymi i takie dane wpisywano na stosownych fakturach. Problem polega jednak na tym, że dziwnym trafem KOD płacił MKM Studio za wykonanie tych samych czynności. Pieniądze zapłacono w ramach sześciu faktur - każda opiewa na taką samą kwotę 15 tys. 190 zł i 50 gr brutto.
Pieniądze, które trafiły do firmy Kijowskich pochodziły ze zbiórki społecznej. On sam w rozmowie z Onetem nie widzi w tym problemu. Twierdzi, że rozliczał się w ramach ryczałtu, więc nie jest istotne, jaką konkretnie pracę wykonała jego firma:
Ustaliliśmy pewien ryczałt, że niezależnie od tego, ile prac wykonam, kwoty wynagrodzeń nie mogą przekroczyć pewnej kwoty. I tak to było realizowane. Większość tych prac to były różnego rodzaju prace konserwacyjne, naprawcze, organizacyjne itd. Usługi zostały wykonane, faktury zostały wystawione, Komitet przelał pieniądze, uznając wykonanie tych prac, więc trudno stawiać tu jakieś zarzuty - wyjaśnia.
Adwokat Kijowskiego, mec. Jarosław Szczepaniak, jest tego samego zdania. Prawnik sugeruje także, że Komitet Oborny Demokracji musiał zapłacić firmie informatycznej prawie 100 tysięcy złotych, bo... jest organizacją "zagrożoną". Nie można więc było dopuścić do ataków hakerskich:
KOD przecież powstał z Internetu i w dużej mierze ciągle tam funkcjonuje. Tak naprawdę ochrona informatyczna to podstawowa ochrona tej organizacji. Czy lepiej oddać ochronę komuś, do kogo można nie mieć stuprocentowego zachowania? W moim przekonaniu nie. Lepiej mieć ochronę we własnych rękach - tłumaczy mec. Szczepaniak.
Onet dotarł do współpracowników Kijowskiego, którzy nie są już tak optymistyczni jak on i jego prawnik. Okazuje się, że faktury odkryto przypadkowo już na początku grudnia, a Kijowski nie pojawił się na planowanym spotkaniu zarządu 28 grudnia.
Już wiosną 2016 roku na konto jego firmy zaczęły trafiać 15-tysięczne przelewy. Rozmówcy, do których dotarł Onet, stwierdzili, że Kijowski traktował faktury "jako swoistą pensję", a pieniądze były mu potrzebne do... spłacania alimentów. To bardzo istotne, bo kwot na rachunku firmowym nie mógł zająć komornik, który powinien ściągnąć z niego należne świadczenia:
Jestem wściekły. Było wiadomo, że to wyjdzie. Mógł powiedzieć: słuchajcie, jestem bez pracy, poświęcam czas, muszę jakoś żyć. To by się spotkało ze zrozumieniem. Ale to nie może być wtedy "jakaś faktura", wypadałoby się umówić na jakąś umowę. No, tylko że Mateusz ma komornika i alimenty na głowie - mówi jeden z członków KOD, na który powołuje się Onet.
Ta sprawa uderzy w cały ruch. Bo niestety te wszystkie faktury to prawda. Wykazaliśmy się kompletnym brakiem odpowiedzialności - dodaje inny członek Komitetu. Według działaczy KOD, właśnie po to powstała ta spółka MKM Studio - żeby Kijowski nie miał żadnych umów, które by mu zajmował komornik. Spółka i faktury są wygodniejsze.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Kijowski był winny swoim dzieciom ponad 80 tysięcy złotych: "Super Express": "Założyciel KOD nie płaci alimentów! Dług urósł do 83 tysięcy!" Kijowski odpowiada: "Płacę tyle, ile mogę"