Magda Gessler nie może narzekać na brak pracy w TVN-ie. Kuchenne rewolucje mają na tyle dobrą oglądalność, że stacja postanowiła nakręcić 15 (!) sezon programu, w którym najsłynniejsza restauratorko-celebrytka w Polsce "ratuje" podupadające restauracje. Mimo wielu wytoczonych spraw sądowych od rozgoryczonych właścicieli lokali, którym Gessler zniszczyła nie tylko biznes, ale i życie prywatne, władze TVN-u wciąż promują ją jako "autorytet kulinarny".
Przypomnijmy: Kolejna restauracja pozwie Magdę Gessler! "Gnojenie właścicielki będzie udokumentowane!"
W pierwszym odcinku 15 serii Kuchennych rewolucji Magda odwiedziła podupadającą restauracjo-kawiarnię Lawendowy Dom w Czeladzi. Lokal inspirowany kuchnią Prowansji prowadzi młode małżeństwo. Marcin który jest szefem kuchni szczycił się na wizji dziewięcioletnim doświadczeniem w gastronomii - wcześniej pracował jako kucharz "i to w dużych, renomowanych hotelach". Niestety, jego pasji do kuchni nie podzielali klienci, a właściciele od kilku lat dokładają do biznesu.
Potrafimy dołożyć 4-5 tysięcy złotych w miesiącu - żaliła się przed kamerami 34-letnia Małgosia, właścicielka restauracji. Czasami idzie jedna zupa w ciągu dnia i to jest wkurzające - wtórował jej mąż.
Pierwszego dnia rewolucji Gessler postanowiła przeegzaminować właścicieli ze znajomości kuchni prowansalskiej. Niestety szef kuchni "z dziewięcioletnim doświadczeniem" nie wiedział, co znaczy aioli...
Nie można robić takich abstrakcji w restauracji! - oburzała się restauratorka. To jakbyś napisał mięso, a w środku była sałata.
Lawendowy Dom szczycił się dużym wyborem herbat w różnych smakach. Magda postanowiła zamówić jedną z nich, po czym zarzuciła obsłudze lokalu... przypalenie wody.
To śmierdzi! - mówiła łapiąc za czajnik elektryczny. Powinniście zadbać o jak najlepszą jakość wody. Ta herbata jest mętna i to się bardzo czuje!
Mimo przypalonej herbaty, restauratorka zaryzykowała spróbowanie innych potraw: gołąbków i sałatki cezar z grillowanym kurczakiem. Ani wygląd, ani smak zaserwowanych dań nie przypadły jej do gustu.
Wiesz jak to wygląda? Jak jelito grube - oceniła gołąbki. To jest po prostu zwyczajnie ohydne.
Dalej było jeszcze ciekawiej. Gdy zobaczyła kukurydzę w sałatce postanowiła rzucić talerzem i wyrzucić jedzenie na stół: Kukurydza? W Cezarze?! - krzyczała, co właściciel skwitował słowami: Widocznie nie była głodna.
Po wejściu do kuchni, gospodyni Kuchennych Rewolucji połowę produktów wyrzuciła do śmietnika, a na widok "błyszczącej" zupy z ulepszaczami zagroziła szefowi kuchni rzuceniem w niego garnkiem.
Mam ci to wylać na łeb? - pytała.
W kolejnej części programu Magda znów wcieliła się w psychologa i starała się wniknąć w prywatne problemy właścicieli. Marcinowi - szefowi kuchni i właścicielowi restauracji zarzuciła... "zadufanie w sobie".
Nie macie zielonego pojęcia o tym - brzmiała jej diagnoza. Jesteś strasznie zadufany w sobie. Wiecie z czego słynie Prowansja? Nie macie żadnej energii. Po wymianie zdań z właścicielem postanowiła… oblać go herbatą.
Gessler namówiła też 34-letnią właścicielkę lokalu na intymne zwierzenia.
Mam przewlekłe zapalenie jelita grubego - mówiła Małgosia. Leczę się od 10 lat. Jest to męcząca i poważna choroba. Boli mnie wszystko.
Restauratorka znalazła dla niej świetne rozwiązanie: Musisz skoncentrować się na sobie i na swoim dziecku. Potrzebujesz pomocy. Dlaczego ty ją ciągasz tutaj? - zwróciła się do jej męża. Ona musi zostać w domu i musi się wyleczyć. Powienieneś być mężczyzną, a nie ciapciakiem!
Muszę płacić ludziom i nie mam za co. Samemu to można w sklepie pracować - stwierdził Marcin. Jestem kierowcą, magazynierem, kucharzem i pomocą kuchenną.
Magda Gessler nie kryła rozczarowania jego postawą: Nie potrafisz przyznać się do braku wiedzy, twoje ego jest za duże. Nie mam weny, żeby ci pomóc. Musze się zastanowić.
Po "krótkim namyśle", restauratorka zmieniła nazwę restauracji Lawendowy dom na Francuską bajaderę. W ramach promocji nowego lokalu, w środku zimy pracowników wysłała na rynek Czeladzi, gdzie kazała im rozrabiać… kruche ciasto.
Spoko pomysł, ale trochę zimno - skwitował Marcin. Jak się okazało, przypadkiem burmistrz miasta znalazł się na czeladzkim rynku i również włączył się w wyrabianie ciasta.
Niestety, po powrocie do lokalu nie było już tak kolorowo. Właściciel restauracji zarzucił Gessler, że "zrobiła z niego debila".
Nie ma pani racji, w tym jak pani mi potraktowala. Zrobila pani ze mnie debila! - żalił się.
Przykro mi, że myślisz ze chcę cię udupiać, bo tak naprawdę udupiasz się sam - odpowiedziała.
Na szczęście rewolucja należała do udanych, a po wizycie Magdy Gessler nawet problemy zdrowotne właścicielki minęły.
Jak widać, TVN postanowił przyciągnąć widzów mocnym pierwszym odcinkiem, z wulgaryzmami, kłótniami i wywracaniem talerzy... Oglądacie to jeszcze?