Do Sądu Najwyższego w Los Angeles wpłynął właśnie nowy pozew przeciwko gigantowi motoryzacyjnemu - firmie Porsche. Złożyli go prawnicy córki Paula Walkera, gwiazdora filmów Szybcy i Wściekli, po tym jak odkryli nowe fakty w sprawie wypadów z udziałem samochodów marki.
Twierdzą oni, że dotarli do maili pracowników korporacji, z których wynika, że zdawali sobie oni sprawę z niebezpieczeństwa, jakie groziło nabywcom modelu Carrera GT, w którym w 2013 roku zginął Walker. Jakby tego było mało, o kolejnych wypadkach wyrażali się w sposób kpiący i sarkastyczny.
Kolejna Carrera GT gryzie piach. Chyba jechała więcej niż 30 na godzinę - pisali.
Wyszło również na jaw, że aż dwieście z 1 200 modeli Carrera GT rozbito doszczętnie w ciągu pierwszych dwóch lat użytkowania. Według prawników nie ma możliwości, aby tak ogromna ilość wypadków była przypadkowa.
Meadow Walker od początku stoi na stanowisku, że pracownicy firmy mieli świadomość, że ich samochód nie spełnia podstawowych standardów bezpieczeństwa, m.in. nie posiada odpowiednich zabezpieczeń przeciwpożarowych oraz nie ma wzmocnionej kabiny, a mimo to udostępnili go do sprzedaży, nie informując klientów o grożącym im niebezpieczeństwie.
Zaraz po śmierci Walkera Meadow oskarżyła koncern o przyczynienie się do wypadku, jednak sąd w Kalifornii uznał przedstawione przez jej prawników dowody za niewystarczające i przychylił się do opinii policji, według której przyczyną była nadmierna prędkość kierowcy, Rogera Rodasa, który również zginął na miejscu.
Teraz, w obliczu nowych faktów sąd będzie musiał ponownie zbadać, czy firma Porsche aby na pewno nie miała nic wspólnego, choćby pośrednio, ze śmiercią Walkera.