Gwiazdy zazwyczaj pokazują macierzyństwo od idealnej strony zamieszczając zdjęcia wystrojonych dzieci na Instagramie. Celebrytki-mamy szybko chudną po ciąży, nie mają rozstępów, a przede wszystkim żadnych problemów wychowawczych. Pociechy gwiazd grzecznie bawią się zabawkami od sponsorów i pozują z chęcią do słodkich fotek. Czasem jednak gwiazdy przyznają, że wychowywanie dzieci wcale nie sprowadza się do zarabiania na nich w mediach.
Sonia Bohosiewicz, mama 8-letniego Teodora i 5-letniego Leonarda, niemal trzy lata temu przyznała, że macierzyństwo okazało się dla niej sporym wyzwaniem. Aktorka wyznała, że idąc za radą autorki ksiązki o wychowaniu "zamykała swojego dwuletniego synka w pokoju za karę". Sonia nie ukrywała, że taka metoda nie była przyjemna ani dla niej, ani dla syna.
On krzyczał, darł się i walił w drzwi, a ja płakałam po drugiej stronie, trzymając klamkę i myślałam sobie: Macierzyństwo nie może tak wyglądać, bo oboje się męczymy - powiedziała w wywiadzie w 2014 roku.
Bohosiewicz właśnie podzieliła się z fankami nagraniem, w którym zrelacjonowała kłótnię z 8-letnim synem. W bardzo emocjonujących słowach Sonia opowiedziała, jak wygląda rodzinny wypad na narty, który dla niej nie jest szczególnie relaksujący.
Ale jest super na nartach z dziećmi... Rzecz jest w tym, że na zdjęciach wszystko wygląda bardzo ładnie i naprawdę jest tu ślicznie. Ale żeby ubrać dzieci, zapiąć im te wszystkie buty, przypilnować, żeby miały skipassy... - mówi wyraźnie wzburzona Bohosiewicz. Naprawdę wstaliśmy o pół godziny wcześniej niż wczoraj, by wszystko zdążyć zrobić. Poszliśmy na śniadanie. Już na śniadaniu się denerwowałam, że dzieci za bardzo się bawiły niż jadły. Już wiedziałam, że uciekają cenne minuty. Wtedy jeszcze byłam bardzo miła.
Potem weszliśmy do pokoju, gdzie Teodor nie był w stanie znaleźć swoich snow pantsów, swoich rękawiczek, swojego wszystkiego. Ja na niego krzyczałam, że 8-letni chłopiec już powinien dbać o swoje rzeczy i nie jest malutkim lelusiem. Ale kiedy przekomarzał się ze mną, że mu nie podałam kurtki, a ja mu podałam kurtkę to w tym momencie rzuciłam kaskiem o podłogę. Usiadłam w pokoju powiedziałam, że nigdzie na narty dziś za karę nie pójdzie, a ja też nigdzie nie idę. Położyłam się i udawałam, że mnie nie ma.
Czy zupełnie idiotycznie to jest? Dopuściłam się koszmarnej przemocy, byłam wredna, nie pozwalałam się przeprosić. Oczywiście wiedziałam, że musiałam go w 3 minuty zabrać. W 3 minuty później byliśmy w garażu, zapinałam mu buty, robiłam to obcesowo, niemiło. W końcu oddalam go trenerowi i poszedł jeździć. A ja siedzę tutaj i mówiąc szczerze mam płacz na końcu nosa, że jak jemu by się coś stało, a ja się z nim rozstałam w takim idiotycznym nastawieniu. Chyba zaraz znajdę tą grupę, pojadę i go przeproszę za to, że tak się zachowywałam.
Przemyślałam to jeszcze raz, chyba sobie wcześniej kupię kawę i Bombardino. Potem zobaczę, czy rzeczywiście aż mi tak żal. Postanowiłam, że przeproszę Teodora, ale dopiero w porze lunchu, bo teraz jakoś jestem zajęta - dodała na koniec.