W sierpniu zeszłego roku po czteroletniej walce z rakiem piersi zmarła 42-letnia matka piątki dzieci. Opiekę nad rodziną przejął 21-letni Mateusz Słysz, który dzisiaj zajmuje się 11-letnią Patrycją, 9-letnim Patrykiem, 7-letnim Kubą i 6-letnią Basią. Tata 21-latka wspiera go ale pracuje w Anglii. Natomiast ojciec młodszego rodzeństwa porzucił je, kiedy dowiedział się, że ich mama jest chora.
W rozmowie z Faktem24 Mateusz przyznał, że śmierć mamy była szokiem dla jego rodzeństwa. Młodsze z dzieci lepiej poradziły sobie w tej sytuacji nie do końca rozumiejąc co właściwie się stało. Natomiast starsze potrzebowały pomocy psychologa. Ojciec Patrycji, Patryka, Kuby i Basi nie interesuje się ich losem. Natomiast Mateusz może liczyć na pomoc swojego taty, babci dzieci oraz zupełnie przypadkowych ludzi, którzy przychodzą i pytają czy czegoś nie potrzebuje.
Mam nadzieję, że sąd da mi chociaż szansę, żebym mógł się nimi zaopiekować. Mama nauczyła mnie, jak być twardym i jak wychowywać dzieci. Teraz jestem ich tatą, mamą i bratem - powiedział 21-latek. Moich rówieśników ciągnie do innych rzeczy, ale ja chce być w domu, dobrze wychować dzieci i sprawić, żeby w przyszłości były dobrymi ludźmi. Na tym najbardziej mi zależy.
Mama Mateusza w momencie, gdy jej stan się pogorszył, poprosiła go, aby przejął formalnie opiekę nad rodzeństwem. 21-latek wyznał, że obiecał umierającej matce, że każde z jej dzieci będzie miało dobre życie, ukończy szkołę i "wyjdzie na ludzi".
Mama umierała w wielkim cierpieniu. Rak pożerał ją od środka, a serce rozrywała myśl, co stanie się z dziećmi. Trzymając ją mocno za rękę na łożu śmierci przyrzekłem: "Wychowam braci i siostry na dobrych ludzi" - powiedział Mateusz.
Rodzina dostaje jedynie zasiłek okresowy z MOPSu. Ponieważ Mateusz nie jest jeszcze prawnym opiekunem rodzeństwa nie przysługuje mu program 500+.