Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz nie pogodził się z zaleceniami, płynącymi ponoć z samej góry, by pozbył się swojego ulubionego rzecznika. Podobno prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, chociaż wyrozumiale zapewniał, że "młodość musi się wyszumieć" coraz gorzej znosił wybryki młodego rzecznika.
Mniej jednak przeszkadzało mi szastanie po nocnych klubach państwową pensją i proponowanie stanowisk znajomym z palarni, a nawet nocna jazda na sygnale rządową limuzyną po hamburgera, a bardziej wymuszanie honorów od zasłużonych oficerów. Zobacz: Misiewicz balował w Białymstoku: "Z kieszeni WYCIĄGAŁ SETKĘ ZA SETKĄ, straszna wiocha…"
W końcu, jak poinformowały osoby z otoczenia prezesa, kazał Macierewiczowi "schować" Bartka na jakiś czas. Macierewicz posłuchał, ale najwyraźniej ciągle tęskni za swoim 26-letnim rzecznikiem.
Ostatnio na posiedzeniu sejmowej komisji obrony wymsknęła mu się uwaga na temat intelektualnego geniuszu Misiewicza.
Wielu z was nie dorównuje Misiewiczowi intelektem - wypalił nagle, bez związku z tematem.
Nikt go o Misiewicza nie pytał, sam z tym wyskoczył - komentuje jeden ze zdumionych posłów.
Szef MON-u rozbawił także zebranych stwierdzeniem, że Bartek, który w marcu skończy dopiero 26 lat, "od 10 lat zajmuje się najważniejszymi kwestiami bezpieczeństwa i służb".
To by musiało oznaczać, że pupil Antoniego już jako szesnastolatek miał dostęp do najpilniej strzeżonych tajemnic państwowych. Zdaniem posłanki PO Joanny Kluzik-Rostkowskiej może to oznaczać, że Macierewiczowi szwankuje kontakt z rzeczywistością.
Minister unosi się w oparach absurdu o wyjątkowo wysokim stężeniu - komentuje krótko w Fakcie.