Ostatnie lata były dla Lily Allen wyjątkowo ciężkie. Po dwóch poronieniach w 2008 i 2010 roku piosenkarka prowadziła wojnę ze stalkerem, który najpierw nękał ją w sieci, a później zaczął ją śledzić, pisać wulgarne listy, a w końcu włamał się do jej domu. Ostatnio celebrytka przyznała, że całą tę sytuację - a zwłaszcza śmierć nienarodzonych dzieci - okupiła ciężką depresją i leczeniem psychiatrycznym.
Lily Allen o poronieniu w 6 miesiącu ciąży: "Leżałam z martwym synem między nogami przez 10 godzin!"
Allen spotkała kolejna przykrość, gdyż mówiąc o swoich słabościach wystawiła się na ataki ze strony swoich antyfanów. Ostatnio naraziła się brytyjskim przeciwnikom muzułmańskich emigrantów. Postanowiła walczyć z popularnym tam przekonaniem, że przez muzułmanów i innych emigrantów wydłużają się kolejki w służbie zdrowia. Aktorka wybrała popularne hasła i opublikowała je zamieniając określenia mniejszości narodowych na "emerytów".
Prowokacja nie spodobała się brytyjskim nacjonalistom, którzy zaczęli atak na Allen w mediach społecznościowych. Zaatakowali ją od najsłabszej strony, zarzucając, że poroniła dwa razy z powodu uzależnienia od narkotyków. Zaczęli ją też nazywać kłamczuchą za jej dawne oskarżenia na temat molestowania.
- Leżałam na szpitalnym łóżku z częściowo wystającym z mojego ciała martwym synem między nogami przez 10 godzin! - napisała na Twitterze.
- Może gdybyś nie napompowała swojego ciała prochami, to byś nie poroniła - otrzymała odpowiedź.
- Nie poroniłam. Przeszłam przedwczesny poród. Mój syn udusił się w macicy pępowiną, która owinęła mu się wokół szyi - odpisała aktorka.
- Dziecko wiedziało, że będziesz okropna matką, więc postanowiło się wydostać na własnych warunkach - skomentował jej wypowiedź internauta.
Inni internauci nie dowierzają też Allen, że faktycznie zostawiono ją na aż 10 godzin w połowie porodu martwego dziecka. Tym razem w imieniu aktorki na Twitterze odpowiedział Dennis, choć nie wiadomo, kim on jest dla celebrytki.
- Jaki szpital zostawiłby ją w ten sposób na 10 godzin, co Dennis? - zapytała internautka.
- Uniwersytecki szpital w Homerton. Dziecko było tak maleńkie, że gdyby je zaczęli wyciągać, pękło by na dwoje.