Dużymi krokami zbliża się Dzień Kobiet, na który to w całej Polsce planowane są manifestacje. Kobiety protestują nie tylko przeciwko prawu całkowicie zakazującemu przerywania ciąży, które PiS zapowiedział wprowadzać małymi krokami bez forsowania dużej ustawy Ordo Iuris, ale także przeciw cofaniu wynegocjowanych do tej pory zmian. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, który chce obciąć nawet 60% finansowania na leczenie dzieci, realizuje swoją misję etyczną utrudniając dostęp do "tabletki po" i wmawia innym lekarzom, że mają one "działanie wczesnoporonne", choć z biologicznego i medycznego punktu widzenia nie wiadomo, jakie.
Na zapowiedzi o protestach kobiet nerwowo zareagował arcybiskup Henryk Hoser. Duchownego bardzo martwił już Czarny Protest, który sobie wytłumaczył tym, że poszły w nim źle zorientowane i niewykształcone kobiety. W kwestii antykoncepcji też ma wyrobione zdanie, uważając, że tabletki z hormonami są złe, za to wszystkie problemy rozwiązuje stres zgwałconych kobiet, dzięki któremu w jego przekonaniu nie ma szans na zapłodnienie.
Niestety, kobiety nie myślą tak entuzjastycznie o stresie po gwałcie i chcą mieć prawo do kupienia tabletki hormonalnej bez recepty. Duchowny przestrzegał w RMF FM, że pigułka nie ma leczyć choroby, choć podobnie działają witaminy czy szczepionki.
W mojej ocenie antykoncepcja i jej skrajna postać w postaci tej pigułki, przede wszystkim jest nakierowana na ludzką fizjologię, a nie na chorobę. I to jest pierwsza rzecz, którą powinniśmy powiedzieć. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że pigułka "antykoncepcji awaryjnej", jak to się mówi, ma również mechanizm poronny i jest to bardzo trudne - tłumaczył, a na argument, że według lekarzy pigułka nie ma skutków poronnych, odparł: To jest zakłamywanie rzeczywistości. Nie byłaby antykoncepcją awaryjną, gdyby nie była jednocześnie poronną, bo to się pobiera już "post coitum", więc musi być i to działanie i ten mechanizm.
Najwyraźniej z powodu złożonych ślubów czystości duchowny ma niewielkie rozeznanie w tym, co dzieje się "post coitum", czyli po stosunku, gdyż "tabletka po" ma nie dopuścić do owulacji, ewentualnie do zagnieżdżena się zarodka w macicy. Rozwijającej się już ciąży nie może zagrozić. Mimo to Hoser uważa, że to tysiące manifestantek padło ofiarami "nieporozumień i przekłamań":
Kobiety jednoczą się i trudno to jest inaczej nazwać, ale jest w tym jednoczeniu się dużo nieporozumień, dużo przekłamań, dużo uprzedzeń, które nie mają miejsca. Nawiązywanie do 8 marca na przykład to jest walka o równość kobiet i mężczyzn - tłumaczy i dodaje, że miliony Polek znów sobie coś uroiły: Ich prawa nie są niczym zagrożone, w sumie. Kościół przecież nie życzy kobietom złego życia, tylko dobrego życia, pełnego życia i również pełnych możliwości psychofizycznych powiedziałbym.
"Ludzki pan", prawda?
