Kolejny odcinek Idola - tym razem z castingów w Warszawie, raczej nie był zaskoczeniem. Pierwsza wystąpiła góralka, Martyna Kasprzycka, która zaśpiewała przyśpiewkę ze swojego regionu, a po niej piosenkę Amazing Grace.
_Droga na Giewont była wyśmienita**, a to było beznadziejne**_ - oceniła Ela. Mimo to 16-latka otrzymała cztery razy "tak".
Po niej w castingu udział wzięła 20-letnia Lolita Maliavska z Ukrainy. Już na wstępie przyznała, że nie umie śpiewać: Jedni jurorzy już mi powiedzieli, że nie mam głosu, żadnej charyzmy i nic nie umiem. Zgodziła się z nią Zapendowska, mówiąc: _Wszystko robisz świetn**... oprócz śpiewania.**_
Dziewczyna wyszła z sali przesłuchań bez żadnego głosu.
Jednym z następnych uczestników był Łukasz Łykowski. W zapowiedzi pochwalił się, że jego pasją są tramwaje i, że chce śpiewać piosenki romantyczne. Łukasz wykonał utwór Wilków Na zawsze i na wieczność i zrobił to tak źle, że Janusz Panasewicz stwierdził, że "Robert Gawliński byłby wstrząśnięty".
Po raz kolejny widzowie mogli zobaczyć Filipa Moniuszko, dobrze znanego z pierwszej edycji The Voice of Poland, który był w drużynie Kayah. Oczywiście jurorzy Idola udawali, że go nie znają i zakładali się, czy umie śpiewać. Filip wykonał utwór Bruno Marsa When I Was Your Man i jasne było, że przechodzi dalej, choć jury próbowało w nim zasiać niepewność. Ostatecznie jednak otrzymał poczwórne "tak".
Kolejna wystąpiła Magdalena Pociecha, aktorka znana m.in. z M jak miłość i Na Wspólnej. 27-latka sama przyznała, że to jej ostatnia szansa na wybicie się, bo jest w "górnej granicy wiekowej". Zaśpiewała piosenkę Adele I Can't Make You Love Me i spodobała się jury.
Ja lubię ładne rzeczy i to było ładne - powiedział Wojtek Łuszczykiewicz.
Urzekłaś mnie swoją osobowością, jestem zachwycona - dodała Ewa. Pociecha jednogłośnie przeszła do kolejnego etapu, a po jej wyjściu Ela skwitowała: "Myślałam, że to jakaś pinda będzie".
Nieco zamieszania wywołała 21-letnia Kaja Zmysłowska z Lublina, ”psychofanka” Ewy Farnej, która przyszła w kurtce z napisem "I love Ewa", a zaraz potem okazało się, że na ręku ma wytatuowany... jej autograf, który skopiowała ze zdjęcia. Zaśpiewała również piosenkę Czeszki. Pomimo, że jej wykonanie pozostawiało sporo do życzenia, przeszła dalej aż czterema głosami.
Kolejny był Patryk Jaszek z Wykosowa, student germanistyki, który w zapowiedzi wyznał, że wybrał taki kierunek studiów, ponieważ w dzieciństwie naoglądał się w telewizji bajek z niemieckiej "satelity".
Odważnie (i głośno) wykonał piosenkę Mój jest ten kawałek podłogi, przy czym z osobna imitował głosem także każdy z instrumentów.
Kochany, mnie przekonałeś, tak to właśnie trzeba zaśpiewać - cieszyła się Ela.
Uwierzyłem ci, że to jest twój kawałek podłogi - dopowiedział Wojtek.
W efekcie 19-latka zobaczymy w kolejnym etapie.
Serc jurorów nie podbił za to Paweł Sznajder, student finansów z Wrocławia. Jego wykonanie Jednego serca Czesława Niemena spotkało się z niezrozumieniem.
Falsecik słaby, ale za to jakże przykry. Jak rozdeptana żaba - oceniła ze smutkiem Ela.
23-latek aż cztery razy usłyszał "nie".
Końcówka należała do nieco lepszych głosów. Najpierw dobre wrażenie zrobił 28-letni Marcin Januszkiewicz z Piotrkowa Trybunalskiego, który zaśpiewał I’m ready Bryan Adamsa.
Tacy ludzie wkurzają, bo nie śmierdzą - skomentowała filozoficznie Ewa.
Czuję zagrożenie - dorzucił Łuszczykiewicz.
Marcin przeszedł oczywiście dalej.
Stawkę zamknęła Julia Bartoszek z Ciechocinka, która na casting przyjechała z mamą. 16-letnia zawodniczka MMA wykonała utwór Celine Dion I surrender oraz Cyklady na cykladach Maanamu i zrobiła duże wrażenie, choć Wojtek zastanawiał się, czy nie jest jeszcze za młoda na karierę. Ostatecznie, po rozmowie z mamą uczestniczki stwierdził, że "może umożliwić sprowadzenie Julii na złą drogę".
A Wam kto z dzisiejszego odcinka spodobał się najbardziej?