Dominika Gwit zaczęła odchudzać się wiosną 2014 roku, na oczach całej Polski. Aktorka Przepisu na życie tłumaczyła wtedy, że musi schudnąć dla zdrowia, bo trzeci stopień otyłości w wieku dwudziestu pięciu lat do niczego dobrego nie prowadzi. W grudniu tego samego roku ważyła już 50 kilogramów mniej. Niestety, dopadł ją efekt jo-jo. W rozmowie z Pudelkiem wyznała wtedy, że jest chora na otyłość i "rozjechała się" po zakończeniu diety.
O swoich zmaganiach z nadwagą postanowiła opowiedzieć w książce Moja droga do nowego życia. Niestety, w międzyczasie wszyscy już się pogubili w jej zmaganiach z nadwagą i przestali rozumieć, czy woli być szczupła czy jednak nie.
Dominika postanowiła to wyjaśnić po raz kolejny, tym razem w Vivie. Wyszło jak zwykle.
Chcę, żeby każdy, kto przeczyta ten wywiad, zapamiętał te słowa: otyłość jest groźna dla zdrowia - wyjaśnia Gwit, po czym płynnie przechodzi do wyjaśnień, dlaczego dieta też jest niebezpieczna: Liczyły się tylko kilogramy, ile schudłam, ile straciłam w obwodach, co dzisiaj zjadłam. Nic innego mnie nie interesowało, o niczym innym nie mówiłam. Wpadłam w obsesję. Okazało się, że właśnie na diecie żyłam tylko po, to by jeść. Opowiadałam wszędzie, że jest super, a prawda jest taka, że nie miała innego życia poza odchudzaniem. Zgasłam, Czułam się źle. Nie umiałam się cieszyć, bo wciąż chciałam więcej i więcej.
Cały ten proces przebiegł nie tak jak powinien. Dopiero teraz czuję, że żyję. Zawsze byłam taka jak teraz i taka chcę być. Taka jestem sobą. Dzisiaj to wiem. Ktoś może mi zarzucić, że jestem hipokrytką, bo wtedy mówiłam co innego. Ale byłam w amoku. Nie chcę schudnąć 50 kilo. Nigdy w życiu nie chciałabym już tyle schudnąć. Mogę sobie schudnąć z 15 kilo, dla zdrowia.
Domika żali się, że całe jej nieszczęście związane z dietą i początkami depresji odpowiadają inni ludzie, którzy okazują nietolerancję osobom z nadwagą.
Czułam presję, że muszę być szczupła, bo kiedy jestem gruba, to jestem gorsza od innych - narzeka Gwit. Nie jestem atrakcyjna, zawsze jestem tylko koleżanką, a nie dziewczyną. Wszystkie koleżanki miały chłopaków, a ja nie. Właściwie jedyną sferą mojego życia, jaką niszczyła otyłość, była seksualność, sfera damsko - męska. Problem polegał na tym, że kiedy mijałam na ulicy takie dziewczyny jak ja, z chłopakami pod rękę, to zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak. To była moja największa bolączka i to pchało mnie do tego, by zmienić się fizycznie. Tak, przede wszystkim chodziło o chłopaków. Ale jak się zmieniłam, w ogóle straciłam ochotę na bycie z kimkolwiek. Nic mnie nie obchodziło, chciałam tylko chudnąć. Miałam początki anoreksji. A teraz, o ironio, jestem z mężczyzną, który kocha mnie dlatego, że taka jestem, bo uwielbia dziewczyny takie jak ja. Powiedział nawet: Jak będziesz rozmawiała z tą panią z Vivy, to jej powiedz, że jestem w tobą właśnie dlatego że taka jesteś, a nie mimo to.
Czyli nadal chodzi o chłopaków…