Trwa ładowanie...
Przejdź na

Ohme o aferze reprywatyzacyjnej: "O całej sprawie dowiedziałam się po śmierci ojca, jakieś pół roku temu! Wnoszę o umorzenie egzekucji mojej części długu!"

142
Podziel się:

Miasto Jest Nasze zarzuca dziennikarce, że nęka starszą kobietę, którą pozbawiła domu. Czy jej odpowiedź wyjaśni sprawę?

Ohme o aferze reprywatyzacyjnej: "O całej sprawie dowiedziałam się po śmierci ojca, jakieś pół roku temu! Wnoszę o umorzenie egzekucji mojej części długu!"

O dzikiej reprywatyzacji w Warszawie mówi się już od dawna. To na niej w stolicy powstały nielegalne fortuny, a jedna z najgłośniejszych spraw dotyczy byłej urzędniczki... Ministerstwa Sprawiedliwości. Zaledwie w ciągu pięciu lat "odzyskując" kamienice "zarobiła" aż 38 milionów złotych. Pomimo sprawy karnej popędzała urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby pomogli jej dorobić kolejne 34 miliony!

Ostatnio pojawiła się nowa afera wokół reprywatyzacji kamienic i tym razem zamieszana jest w nią Małgorzata Ohme. Działacze z Miasto Jest Nasze zarzucają jej oraz jej bliskiej rodzinie, że najpierw "odzyskała" kamienicę, a później zaczęła się z niej pozbywać kolejnych lokatorów. Twierdzą też, że jedna z ofiar, Ewa Andruszkiewicz, ma do dzisiaj kłopoty. Starsza kobieta przez proceder handlu roszczeniami popadła w długi i zamieszkała w domku letniskowym, który ma być zlicytowany. Jeśli tak się stanie, zostanie bezdomna.

W 2004 r. rodzina pp. Sułowskich przejęła kamienicę, która przed wojną była zadłużona po kominy. Nikt z nich nigdy się w niej nie pojawił, nasłali natomiast kupę pełnomocników, znanych dzisiaj z afery reprywatyzacyjnej jako perfekcyjni czyściciele, którzy wygonili lokatorów komunalnych - czytamy na profilu Ohme, nie licytuj. Jako ostatnią pogonili Ewę Andruszkiewicz, która była tak bezczelna, że płaciła czynsz, jakiego żądano. Wygonili na ulicę. "Eksmisja bez prawa do lokalu socjalnego" - brzmiał wyrok. 15 września 2010 r. zamieszkała w letniskowym domku, 60 km od Warszawy. Ale wygonić to mało. Za to, że nie chciała się dobrowolnie wyprowadzić musi zostać ukarana. 11 kwietnia w sądzie w Garwolinie odbędzie się licytacja komornicza jej domku. Cztery kobiety, spadkobierczynie spadkobiercy: Małgorzata Ohme, znana celebrytka-psycholog, jej siostry: Natalia Fronc i Julita Sułowska oraz ich macocha, Elżbieta Kuzio Sułowska postanowiły Ewę jeszcze raz pogonić w plener.

Akcję internetową popiera Miasto Jest Nasze, znane z ujawniania korupcji w stołecznym Ratuszu.

Małgorzata Ohme, celebrytka telewizyjna i znana pani psycholog, w swoich programach i wywiadach udziela innym złotych rad życiowych - piszą działacze ruchu miejskiego. Ostatnio mówiła na przykład w "Newsweek Polska", że młodzi ludzie nie mogą osiągnąć samodzielności mieszkaniowej, bo "boją się wyjść poza swoją strefę komfortu".

Ta sama Małgorzata Ohme jest jedną z osób, przez którą w kwietniu zlicytowany ma zostać domek letniskowy Ewy Andruszkiewicz. To kolejny etap dramatu pani Ewy, ofiary dzikiej reprywatyzacji, która już straciła mieszkanie po tym jak w niejasnych okolicznościach kamienicę "odzyskała" rodzina Ohme we współpracy z m.in. ze słynnym handlarzem roszczeń Hubertem Massalskim. Tym samym, który przejął też kamienicę Joli Brzeskiej.

Małgorzata Ohme właśnie wydała oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Dziennikarka zapewnia, że wniosła umorzenie swojej części długu Ewy Andruszkiewicz, ale nie odpowiada, za dalsze kroki prawne, które podejmą jej krewni.

W związku z szeregiem nieprawdziwych informacji oraz obraźliwych i krzywdzących opinii wyrażanych pod moim adresem oraz bliskich mi osób, oświadczam co następuje.

Nieruchomość w Warszawie odebrano dekretem Bieruta mojemu ojcu Jerzemu i jego bratu Andrzejowi. W wyniku podjętych przez nich działań zwrócono im tę nieruchomość, bowiem odebrana ona została niezgodnie z obowiązującym prawem. Mój ojciec i wuj odziedziczyli ten dom po swojej mamie Irenie, zatem nie byli nabywcami roszczeń, a jej prawowitymi właścicielami. O całej sprawie dowiedziałam się po śmierci ojca, jakieś pół roku temu. Z ojcem nie mieszkałam od 12. roku życia.

Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że mieszkanie, które wynajmowała Pani Ewa Andruszkiewicz zostało zwrócone wraz z częścią innych lokali mieszkalnych i użytkowych prawowitym właścicielom. Znaczna, pozostała część lokali mieszkalnych, nie została zwrócona bowiem była już wówczas własnością prywatnych osób. Cześć zwróconych lokali została zakupiona od mojego ojca i wuja, także przez dotychczasowych lokatorów po korzystnej, niższej niż rynkowa cenie. Z częścią lokatorów rozwiązano umowy najmu lecz za porozumieniem stron.

Pani Andruszkiewicz nie wykupiła mieszkania, ani nie opłacała w prawidłowej wysokości czynszu najmu z czego powstał dług, który stał się przedmiotem postępowania egzekucyjnego prowadzonego przez komornika. W wyniku wniosków Pani Andruszkiewicz prawidłowość toczącego się postępowania została poddana weryfikacji przez organy sądowe, które oceniły, że postępowanie prowadzone jest prawidłowo. Po śmierci mojego ojca stosowne dokumenty złożyła jego ówczesna małżonka ujawniając spadkobierców, w tym mnie. I to jest mój jedyny związek z tą sprawą. Osobiście nie podejmowałam żadnych działań w tym zakresie. Pomijany jest fakt mojego niewielkiego udziału w długu Pani Andruszkiewicz. Mój udział stosownie do postępowania spadkowego wynosi bowiem zaledwie 1/8 dochodzonej kwoty, czyli ok 10 tyś PLN. Tymczasem moja rola w całej sprawie jest eksponowana nieadekwatnie, wyłącznie z powodu faktu, że jestem osobą publiczną, dzięki czemu zyskuje się tani rozgłos.

W tym miejscu chcę wyraźnie zaznaczyć, że Pani Andruszkiewicz nigdy nie skontaktowała się ze mną ani z moim pełnomocnikiem. Podjęła wyłącznie agresywne działania medialne, w których padło wiele nieprawdziwych i krzywdzących dla mnie i mojej rodziny stwierdzeń, których celem jest jedynie wywołanie szumu medialnego opartego na insynuacji co do rzekomych nieprawidłowości w procesie zwrotu nieruchomości. Pani Andruszkiewicz m.in. wtargnęła na oddział intensywnej terapii gdy mój ojciec umierał w szpitalu. Nigdy też Ona ani osoby i podmioty ją wspierające nie podjęły wysiłku, by wysłuchać argumentów drugiej strony, bądź nawiązać jakiekolwiek kontakt w celu wyjaśnienia niniejszej sprawy. Pomija się też fakt, że licytacja komornicza dotyczy tylko części domu, właścicielem drugiej połowy jest syn pani Andruszkiewicz. Tłumaczyć to można jedynie tym, że nie są Oni zainteresowani prawdą a jedynie gospodarowaniem nią i manipulowaniem w wybiórczy sposób, wyłącznie na własne potrzeby. Chodzi głównie o zwrócenia uwagi mediów i opinii publicznej.

Niemniej, mając powyższe na uwadze, oświadczam że złożyłam stosowne pismo, w którym wnoszę o umorzenie egzekucji mojej 1/8 części długu od p. Andruszkiewicz. Decyzja ta kończy definitywnie mój związek z całą sprawą.

Jednocześnie oświadczam, że dalsze podejmowanie przeciwko mnie i moim bliskim działań noszących cechy zniesławienia, uporczywego nękania i naruszające moje dobra osobiste, spotkają się ze zdecydowanymi krokami prawnymi z mojej strony.

Zobacz także: "Sądzi pani, że dotrwa w ratuszu w kolejnych wyborów?"
Zobacz także: Zobacz też:
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(142)
gość
7 lat temu
Też resortowa? - Pytam.
Gość
7 lat temu
Wiecznie wszystkim mało, tylko pieniądze i więcej pieniędzy. Tfu!
gość
7 lat temu
gdyby nie PRL nie było by tcyh dramtaów...
gość
7 lat temu
Dlaczego ten świat jest taki skrzywiony? Eh...
gość
7 lat temu
Złodzieje a ludzie dalej ich popieraja
Najnowsze komentarze (142)
gość
7 lat temu
Ci Sułowscy to nie ludzie.To k.. razem z ta Ohme , ''psycholog''
Gość
7 lat temu
Jestem bardzo ciekawy czy ten haniebny rozgłos przyniósł tej sprawie właśnie takie zakończenie - akurat tutaj ta Pani nie miała wpływu na wynik tej sprawy, a przeprosin brak.
markiza
7 lat temu
jak się okazuje licytacja nie doszła do skutku ale dobre nazwisko zostało zmieszane z błotem, tak to jest być dobrym dla ludzi.
trelka
7 lat temu
z tego co się orientuję to ta cała licytacja domu została odwołana, więc nikomu krzywda się nie stała, tyle że wszyscy psy na Ohme wieszają.
Gość
7 lat temu
Po śmierci ojca, pół roku temu, z gazety, w której pracowała "poszkodowana", tak się teraz załatwia konflikty w Polsce? Jak ktoś jest już znany to najlepiej zmieszać kogoś z błotem? Współczuję Ohme...
gość
7 lat temu
Swój dług względem tej pani umorzyła, chyba pani Andruszkiewicz powinna być jej wdzięczna, a nie ją atakować na forach publicznych.
paksa
7 lat temu
Małgorzata Ohme wyszła obronną ręką i przy tym zachowała klasę. Nie uzurpuje sobie żadnych praw do ściągania długu, nie patrzy na pieniądze, po prostu chce spokoju i tyle, tak trzymać :3
Marlena
7 lat temu
Jak ma się do kogoś problem to kontaktuje się z tą osobą czy z gazetą? Rozumiem, że Pani Andruszkiewicz pracowała w super expressie, ale sprawę próbuje załatwić od drugiej tej gorszej strony, oby jej to nie wyszło na złe... Pani Ohme raczej tu nie zawiniła.
Kasia
7 lat temu
Zrzekła się długu, więc sprawa dla niej jest zakończona, nie musi się już wypowiadać w tym temacie... swoją drogą ta cała nagonka na nią też nie jest spowodowana jej winą, a nagłośnieniem sytuacji, która bez problemów mogła odbyć się bez udziału mediów.
mariola
7 lat temu
zawsze kij ma dwa końce, Ci którzy nie mają spadków łatwo oceniają innych, jak chociażby Panią Ohme, która de facto nie powinna już być wiązana ze sprawą. Jakby Ci ludzie mieli spadki, z których bezprawnie korzystają inni to też by inaczej postrzegali całą sprawę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Magda
7 lat temu
W tej sprawie to raczej manipulacja mediów miała wpływ na rozwój sytuacji. Media atakują panią Ohme, bo ma znane nazwisko i jest osobą medialną, a jakoś o pozostałych współspadkobiercach nie ma mowy, dziwne. Widać jak media chcą wpływać na opinie ludzi, przedstawiając sytuację tak jak jest im wygodnie.
gość
7 lat temu
Ja nie rozumiem, jak ma się długi to je trzeba spłacać, takie są konsekwencje. Ohme z własnej woli dług umorzyła, nie każdy by tak postąpił, nie można mieć do niej pretensji.
trelka
7 lat temu
przecież umorzyła kobiecie dług, a nieruchomość to przecież jej własność, więc o co chodzi.
gość
7 lat temu
Ma znane nazwisko, więc jest o czym pisać. Założę się, że o setkach podobnych spraw nie przeczytalismy ani słowa, bo nie dotyczyły nikogo znanego.
...
Następna strona