Choć od napadu na Kim Kardashian w hotelowym apartamencie w Paryżu minęło już ponad pół roku, celebrytka co jakiś czas lubi przypominać w mediach o tym, co jej się przydarzyło. Opisuje tę sytuację z dramaturgią, aby nikt nie miał wątpliwości, że "zajrzała w oczy śmierci". Najnowszy sezon rodzinnego reality show Z kamerą wśród Kardashianów od dłuższego czasu promowany był zapowiedziami, że Kim opowie ze szczegółami swoją wersję zdarzeń z września 2016 roku.
Już w najbliższą niedzielę widzowie poznają szczegóły napadu, w trakcie którego Kardashianka straciła biżuterią wartą 10 milionów dolarów. Zanim jednak telewizja E! wyemituje długo oczekiwany odcinek, buduje napięcie za pomocą zwiastunu, w którym Kim ze łzami w oczach opowiada z przejęciem swoją historię.
Wycelowali broń w moim kierunku i wiedziałam, że po prostu chcą mi strzelić w głowę. Potem zakleili mi usta taśmą. Błagałam: "Proszę, mam rodzinę, pozwólcie mi żyć" - relacjonuje Kim. Zażądali ode mnie pieniędzy, ale powiedziałam, że żadnych nie mam. Potem zaciągnęli mnie na korytarz aż do schodów. Zobaczyłam pistolet bardzo wyraźnie.
Celebrytka wyznaje także, że rozważała możliwość ucieczki.
Zerkałam to na pistolet, to w dół na schody. Miałam sekundę, żeby podjąć szybką decyzję. Myślałam, żeby zbiec ze schodów, ale wiedziałam, że strzelą mi w plecy. A nawet gdyby mi się udało, to winda mogła się nie otworzyć na czas, więc miałam przejebane. Nie było stamtąd ucieczki! - dodaje 36-latka, po czym zaczyna płakać.
W scenie biorą udział Khloe i Kourtney, które w milczeniu przysłuchują się opowieści siostry.
Przypomnijmy, że w związku ze sprawą aresztowano Aomara Ait Khedache i Didiera Dubreucq, którzy po napadzie mieli sprzedać skradzioną biżuterię w światowym centrum handlu diamentami - Antwerpii.