Małżeństwo Kingi Rusin i Tomasza Lisa zakończyło się w połowie 2006 roku po 12 latach wspólnego życia. Dziennikarska para ma dwójkę prawie dorosłych już córek, 21-letnią Polę i 17-letnią Igę. Później Tomasz związał się z Hanną, wówczas Smoktunowicz, przyjaciółką Kingi, która była świadkiem na jej ślubie. Od tego czasu relacje między dawnymi przyjaciółkami nie są nawet "napięte", tylko po prostu nie istnieją.
Chociaż Kinga wydała w 2010 roku książkę Co z tym Lisem życiem?, unikała tematu swojej zdradzonej przyjaźni i, jak na standardy panujące w show biznesie, zachowała w tej kwestii sporo klasy. Na każde pytanie dotyczące Hani reaguje ciężkim westchnieniem i wywróceniem oczami, znanym dobrze widzom _**Dzień Dobry TVN**_. Nie inaczej było w przypadku wywiadu dla serwisu Gala.pl.
Jak poradziłaś sobie z faktem, że twój były mąż związał się z twoją byłą najlepszą przyjaciółką? - zapytała prowadząca.
_**No jak widać można**_ - zaczęła niechętnie Kinga. Myślę, że jak się na mnie spojrzy to widać, że można to przepracować. Po prostu. Trzeba to przepracować w swojej głowie, na pewno nie wolno odcinać od siebie przyjaciół, wręcz przeciwnie, ja się wręcz otoczyłam przyjaciółmi wtedy i myślę, że te moje przyjaźnie, które się wtedy sprawdziły to są te najtrwalsze przyjaźnie, które trwają do dzisiaj, są najcenniejsze dla mnie, które pokazały mi, że ludzie nie dzielą się na przyjaciół i wrogów, tylko na dobrych i złych. Wszystko jest po coś. Wszystkie moje doświadczenia życiowe były po coś. Na każdym złym doświadczeniu zbudowałam lepsze. Zweryfikowałam przyjaźnie, zweryfikowałam podejście do związków, do partnerstwa. Dla mnie największa radość, największa satysfakcja z tego jest taka, że w przeciągu tych ostatnich dziesięciu lat paru osobom naprawdę pomogłam. Ale dobrym słowem, niczym więcej, bo wiedziałam, co one chcą usłyszeć i czego potrzebują.
Jak sądzicie, czy w rozmowach ze swoimi przyjaciółkami Kinga była równie powściągliwa?