Od momentu wygrania przez Donalda Trumpa wyborów prezydenckich trwały spekulacje na temat tego, czy jego żona Melania wraz z 10-letnim Barronem zamieszkają kiedyś w Białym Domu.
Od początku decyzja była odwlekana - oficjalnie ponoć Melania nie chciała dokładać podejrzewanemu o autyzm synowi stresu związanego ze zmianą szkoły. Zamiast tego wolała zostać w Nowym Jorku, gdzie koszt utrzymania jej ochrony wynosi podobno aż pół miliona dolarów… dziennie.
Media zaczęły doszukiwać się jeszcze jednego powodu - po analizie mowy ciała w trakcie publicznych wystąpień Trumpa i jego rodziny pojawiły się głosy, że Melania tak naprawdę nienawidzi męża, jest przez niego zastraszana i znacznie lepiej czuje się, gdy nie ma go w pobliżu.
Plotki w ostatnim czasie zaczęły przybierać na sile. Nic dziwnego, że sztab prezydenta robi co może, żeby je uciszyć.
Do mediów "wyciekła" właśnie informacja, że Pierwsza Dama wraz z synem już szykują się do przeprowadzki. Miałaby ona nastąpić w czerwcu, po zakończeniu roku szkolnego.
Melania i Baron z całą pewnością się przeprowadzą - mówi źródło.
Informator dodaje też, że rodzina wybrała już nową szkołę dla 10-latka. Również Biały Dom jest przygotowywany na ich przybycie - część, w której będą mieszkać "została odmalowana".
Myślicie, że to element nowej strategii wizerunkowej, czy faktycznie się za sobą stęsknili?
Przypomnijmy, że w ubiegły weekend Barron towarzyszył rodzicom dopiero po raz pierwszy od styczniowej uroczystości: Donald i Melania pokazali Barrona PO RAZ PIERWSZY od inauguracji! (ZDJĘCIA)