Uczestnicy drugiej edycji programu Agent okazali się znacznie bardziej zdyscyplinowani niż pierwszej. Wszyscy skrupulatnie przestrzegali zobowiązań swoich kontraktów i nie powtórzyły się już wpadki z pierwszego sezonu, gdy Rafał Maślak beztrosko chwalił się w Internecie zdjęciami ze swojego przedwczesnego powrotu do Polski.
W rozmowie z magazynem Gala jedna z uczestniczek show, Olga Frycz, wyjaśnia, że wszyscy podeszli do programu bardzo poważnie.
Część osób chciała przypomnieć o sobie szerszej publiczności, inni o tę popularność dopiero walczą, reszta miała zamiar dobrze się bawić, a przy okazji zarobić trochę pieniędzy - wspomina aktorka. Ja należałam do trzeciej grupy. Przy okazji, uważam, że uczestniczki naszej edycji miały więcej siły i odwagi niż mężczyźni. Fenomenem jest dla mnie Aśka Jędrzejczyk. To jest prawdziwa perełka tej edycji. Kiedy byliśmy w Salcie, jednym z większych miast w Argentynie, tamtejszy kierowca przywiózł całą rodzinę, bo każdy z nich marzył o zdjęciu z Asią. Ona jest tam boginią.
Frycz ujawnia, że chociaż początkowo było miło, z czasem ludzie zaczęli ją męczyć. Ale przynajmniej nie ma pretensji do montażystów, że ją niesprawiedliwie potraktowali. Takie zażalenia pod adresem ekipy wysuwała większość uczestników podobnego programu, Azja Express. Zwłaszcza Renata Kaczoruk przekonywała widzów, że montażyści się na nią uwzięli. Frycz niczego takiego, przynajmniej jak dotąd, nie zauważyła. Może Agenta kręciła inna ekipa...?
Strach, ból, skoki adrenaliny to jedno, ale chodzi o to, że byliśmy 14-osobową grupą - wspomina w wywiadzie Frycz. Zawsze mi się wydawało, że jestem istotą stadną. Cały czas musiałam być w drużynie. To okazało się wyzwaniem. Do tego jeszcze dochodziły te wszystkie tajemnice produkcyjne i to, że nikomu nic nie mogłam powiedzieć. Każdy patrzył na każdego podejrzliwie. Najpierw to było zabawne, a potem już męczące. Jestem na takim etapie życia, że nie potrzebuję na siłę poznawać nowych ludzi. Ale wiem, że wróciłam z Argentyny z tym samym kręgosłupem moralnym, z jakim pojechałam. Jestem zadziorna, trochę przeklinam, trudno w takich warunkach udawać inną osobę. Myślę, że nawet wybitny aktor nie dałby rady. Teraz oglądam każdy odcinek z wielkim zaciekawieniem.