Do gwałtu na 9-letniej dziewczynce doszło 3 lutego 2016 roku, kiedy pochodzący z Żagania Jan B. zaczaił się na klatce schodowej jednego z bloków i z pełną premedytacją zaciągnął dziecko do piwnicy i tam zgwałcił. 43-letni pedofil po aresztowaniu przez policję, przyznał się do gwałtu i stwierdził, że "żałuje tego, co zrobił". Jego obrona od początku wnioskowała o wypuszczenie go na wolność. Podczas zeznań mężczyzna wydawał się niewzruszony zajściem i bronił się, że szukał "normalnej dziewczyny".
Szukałem dziewuchy, ale wszystkie lecą na pieniądze i drogie samochody - tłumaczył swoje zachowanie Jan B.
Sąd w Zielonej Górze przychylił się do wniosku obrońców pedofila i opinii biegłych, według których mężczyźnie wystarczy "podawać leki i zapewnić stałą opiekę". Sąd odebrał też oświadczenie od siostry oskarżonego, która ma teraz odpowiadać za opiekę nad Janem B. Dodatkowym argumentem za jego zwolnieniem miało być "złe znoszenie pobytu w więzieniu"... Biegli psychiatrzy orzekli też, że podawane do tej pory leki działają i zamiast aresztu wystarczy "leczenie ambulatoryjne i systematyczne podawanie leków".
Siostra ma się opiekować Janem B. oraz pilnować, aby nigdzie sam nie wychodził - opisuje Fakt. Sąd wyjaśnił również oskarżonemu jak ma się zachowywać. Wyraźnie powiedziane zostało, że ma zakaz zbliżania się do dzieci. Jeżeli go złamie, to wróci za kraty. Jan B. musi również systematycznie brać odpowiednie leki. Na wyrok poczeka na wolności.
Potrzeba kolejnej tragedii, żeby sąd uznał, że takich ludzi powinno się izolować?
Na początku marca w miejscowości Golczewo w Zachodniopomorskiem doszło do porwania 12-letniej Amelii. Jednym z oskarżonych w tej sprawie jest Ryszard D., który w 2012 roku został skazany na 9 lat więzienia za porwanie i ciężkie pobicie innej, 10-letniej dziewczynki. Wyszedł po zaledwie 4 i pół roku, za dobre sprawowanie: Porywacz 12-latki… był na warunkowym zwolnieniu. Sąd przyznaje: "Prognoza, że nie popełni przestępstwa była błędna"