Gośćmi wczorajszego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego byli Tomasz Organek oraz gwiazda telefonii Play i Telewizji Polskiej pod wodzą Jacka Kurskiego, Barbara Kurdej-Szatan.
Organek, znany z takich refleksji na swój temat jak "jestem jak chybiony prezent na Gwiazdkę" oraz "im jestem starszy tym głupszy", promował w programie swoją nową płytę. Jak wyznał, cierpi na bezsenność i na większość pomysłów wpadł podczas nieprzespanych nocy.
Wojewódzki zapowiedział go, odwołując się do wcześniejszego albumu Głupi z 2014 roku, a konkretnie utworu _**O, matko!**_.
W naszym programie często łączymy politykę z tym, co niepolityczne - rozpoczął prowadzący. Ja teraz będę czytał tekst, a was poproszę, żebyście na dany znak krzyczeli "o matko". Roczny koszt programu 500+ wynosi 20 miliardów złotych (o, matko!). Za tę kasę można wybudować 20 tysięcy boisk typu Orlik (o matko!). Za tę kwotę można by kupić 70 samolotów F16 (o matko!). Takich, co latają. Wynika stąd, że oni nas przekupili naszymi własnymi pieniędzmi (o, matko!) . Czyli ktoś nas rżnie na kasie (tym razem "o, matko" wyszło spontanicznie od publiczności).
Cieszysz się, że wszyscy znają twój przebój? - zagaił Wojewódzki Tomasza.
_**Ten przebój jest znany na całą Polskę**_ - skomentował Organek. Oni już go znali zanim go napisałem. To jest taka intertekstualność, każdy mój tekst jest sumą wcześniejszych tekstów. Chodzi też o to, że lubię sam siebie cytować. Często stosuję takie figury stylistyczne.
Najnowszą płytę Ogranka promuje teledysk do utworu _**Czarna Madonna**_, w którym w tytułowej roli wystąpiła Kora. Zobacz: Kora jako Czarna Madonna w teledysku Organka!
_**My naprawdę nie szukaliśmy sensacji**_ - zapewnił muzyk. Budowanie na tym wizerunku jest ostatnim, na czym nam zależy. Razem z panem Jerzym Skolimowskim, który reżyserował ten klip, szukaliśmy kobiety ikonicznej, takiej archetypicznej, wspaniałej silnej i Kora najbardziej pasowała. Wypadła świetnie. Wszystkie emocje wyraziła na swojej twarzy przez sześć i pół minuty. Ona jest boginią, do której ja śpiewam swoją w zasadzie litanię. Proszę ją o pomoc w trwaniu. To takie egzystencjalne. Taka suma doświadczeń, przemyśleń, o tym piszę. Mam swój głos wewnętrzny i próbuję go wyłapywać, bo dobrze mi podpowiada. Myślę, że każdy tak ma.
Wojewódzkiemu bardzo zależało na tym, by widzowie zrozumiali humor sytuacyjny, który próbował zaaranżować, sadzając na jednej kanapie kobietę o nazwisku - po mężu - Szatan oraz mężczyznę, który jego zdaniem "wygląda jak Jezus, który zasiedział się na imprezie".
Ciocia mi tak kiedyś powiedziała - wspominał Organek. Dwadzieścia lat temu, w czasach adolenscentnych… znaczy nastoletnich, fascynowałem się różnymi kapelami i wtedy miałem długie włosy i brodę. Przyjechała ciocia, spojrzała na mnie i powiedziała: ty jak Jezus wyglądasz. Ale niedawno ktoś przysłał mi takie zestawienie moich zdjęć i alpaki i jestem do niej bardziej podobny.
Barbarę Kurdej-Szatan Tomasz zapowiedział śpiewając przy akompaniamencie gitary "Szatan, szatan, szatan, szatan, ojeeeee…"
Bardzo dziękuję za piękny występ, taki oazowy - skomentowała Barbara.
Opowiadała głównie o swojej karierze i o tym, że mało kto wierzy w to, że ciężko pracuje.
_**W Polsce się mówi: "Udało ci się". "Fajnie, że ci się udało". Albo ludzie mówią: "Ale to twoje pięć minut długo trwa". Pięć minut... przecież pracuję!**_ - tłumaczyła. Jasne, trzeba mieć szczęście w tym zawodzie, więc jestem szczęściarą, ale też jestem też pracowita. Musiałam przywyknąć i nauczyć się tego show biznesu. Ale cieszę się, że ostatnio w swojej głowie wróciłam do takiego myślenia wcześniejszego, jaka ja jestem i czego chcę, a nie co kto o mnie napisze. Ja kiedyś nawet nie wiedziałam, co to jest hejt. Nie wiedziałam, co to oznacza.
Nie wiem, skąd ludzie biorą czas, żeby wchodzić na przykład na profil internetowy kogoś, kogo nie lubią. Ja wolę robić przyjemne rzeczy. Pieniądze nie są najważniejsze, ale fajnie, jak są. Pieniądze mogą dać szczęście, ale nie muszą. Ostatnio na przykład położyłam się na swojej nowej kanapie, bo mam nową, popatrzyłam na to wszystko i pomyślałam: no dobra, to teraz wiem, na co zapieprzam. Stołu jeszcze nie mamy.
Barbara rzeczywiście należy do zapracowanych celebrytek. Oprócz serialu i kampanii reklamowej telefonii komórkowej występuje także w Teatrze 6. Piętro, w teatrze Variete w Krakowie i w programach rozrywkowych telewizji publicznej. W TVN-ie tłumaczyła, że chodzi wyłącznie o rozwój zawodowy.
_**Pracuję w programach rozrywkowych, takich, które nie mają nic wspólnego z polityką**_ - zapewniała. Nie poznałam prezesa Kurskiego i nie mam takiej potrzeby. W serialach zawsze mnie obsadzają w rolach miłych, uśmiechniętych dziewczyn, ale mogę wyżyć się w teatrze albo w telewizji. Mam dystans do siebie. Lubię dowcipy o blondynkach, bo lubię absurdalny humor. Wiesz, dlaczego tyle ich jest? Bo piszą je brunetki w bezsenne noce. Lubię też na przykład pobrzydzanie. Ostatnio byłam pobrzydzona, bo byłam panią Krysią z Misia, wyglądałam okropnie i tak się z tego cieszyłam. To mi daje ogromnie dużo satysfakcji. Nie wiedziałam, że będziemy o tym rozmawiać, bo to było w innej telewizji.
Kurdej-Szatan zapewnia, że ma też dystans do Telekamer, które dostaje od trzech lat w kategorii "najlepsza aktorka".
To jest nagroda za sympatię. Teoretycznie zostałam nominowana za rolę w serialu, ale to nie jest tak, że jestem najlepsza. Ta nagroda po prostu się tak nazywa - tłumaczyła się w programie. Mi w ogóle było głupio za każdym razem gdy odbierałam tę nagrodę. Za pierwszym razem byłam nominowana z Danutą Stenką. Za drugim - z Martą Lipińską. Za trzecim - z Małgorzatą Kożuchowską, ale nie przyszła. Było mi niezręcznie, To oczywiście bardzo miłe, że ludzie tak głosowali. Oczywiście, że przyjęłam, dlaczego miałabym nie przyjąć, ale to nie jest tak, że uważam, że jestem najlepsza.
Każdy, kto widział chociaż jeden odcinek M jak miłość z Barbarą nie ma chyba co do tego żadnych wątpliwości.