Wojtek Szczęsny kilka tygodni temu przeżył chwile grozy, gdy na jego konto na Instagramie włamał się haker i opublikował nagie zdjęcia kobiet "szukających seksu". Bramkarz reprezentacji tłumaczył później, że profil został zhakowany, a on sam nie ma nic wspólnego z zamieszczoną pornografią. Jak nie trudno było się domyślić, to sprawka jednego z jego hejterów, który bez problemu odgadł jego hasło do serwisu społecznościowego.
Obecnie Szczęsny przebywa w Warszawie, gdzie trwa zgrupowanie reprezentacji. Piłkarze intensywnie przygotowują się do niedzielnego meczu z Czarnogórą, a w międzyczasie znajdują czas na rozrywki. Na oficjalnym kanale Łączy nas piłka pojawił się specjalny odcinek zatytułowany Dla każdego coś przykrego, gdzie piłkarze musieli zmierzyć się z negatywnymi komentarzami na swój temat często pojawiającymi się w sieci. Szczęsny czytając hejty o sobie, nie potrafił ukryć rozbawienia.
Co on się ma z tymi kapeluszami? Wygląda w nich jak idiota - brzmiał wpis z Internetu, z którym mąż Mariny zmierzył się na starcie.
Kiedy nie należysz do najbardziej przystojnych, chwytasz się wszystkiego, co zasłania największą ilość twarzy - tłumaczył w odpowiedzi. Duże okulary, duży kapelusz, który zasłania zmarszczki na czole. Ale że jak idiota? Jak idiota to ja bez kapelusza wyglądam.
Kolejny z "antyfanów" wytknął mu aferę z wyciekiem pornograficznych zdjęć.
Też mi się wydaje, że właził na jakieś xxx strony i źle grubymi paluchami kliknął, a teraz zwala winę na hakerów - brzmiał kolejny "wyrok" internauty, na co Wojtek bez namysłu odpowiedział: Niewykluczone.
Niech nie gra, żadnej wielkiej straty nie ma, są lepsi bramkarze, niech sobie idzie siedzieć z Mariną. Kim oni są, aby pisać o nich codziennie? - pytał następny hejter.
Ja nie piszę o sobie - stwierdził Wojtek. Mało tego, ja nie czytam o sobie!
W kolejnym wpisie jeden z kibiców wyśmiał wygląd Szczęsnego, porównując jego twarz do… psa.
Szczęsny ładny? Szczękę ma jak mój pies bokser - brzmiał komentarz.
Myślę, że twój pies bokser jest trochę słodszy niż ja. Ja jestem raczej... jak orangutan! - stwierdził rozbawiony sportowiec.
Udało mu się pokazać dystans do siebie? Zobaczcie wideo: