W maju minie rok od ślubu Mariny Łuczenko i Wojciecha Szczęsnego w Grecji. Podobno na bajkową uroczystość mogli wydać nawet milion złotych. Suknia panny młodej, ręcznie wykonana w pracowni Miry Zwillinger, zadowoliła nawet wybredną Agnieszkę Popielewicz-Hyży. Pierwszy rok swojego małżeństwa Szczęśni spędzili na podróżach i narzekaniu na swoje ciężkie życie. Przypomnijmy: Wojtek i Marina o swoim skromnym życiu: "MIESZKAMY W DWUPOKOJOWYM MIESZKANIU. Mamy sześcioletni samochód w Polsce"
Marina, za namową Wojtka, postanowiła wrócić do śpiewania. Wir pracy, w który się rzuciła, przyniósł na razie rezultat w postaci jednej piosenki, którą zaśpiewała w studiu Dzień Dobry TVN.
Najwyraźniej Marina nie ma już takiej motywacji do pracy jak w czasach zanim poślubiła piłkarza zarabiającego 3 miliony euro rocznie.
Wojtek jednak przekonał ją, by nie rezygnowała z kariery. Obiecał, że zatrudni najlepszą ekipę, która pomoże jej "wrócić na szczyt". Zupełnie jakby kiedykolwiek w ogóle tam była...
Udziela jej także porad, dotyczących planowania kariery. Najważniejsza dotyczy tego, by nie opowiadać o życiu prywatnym.
Wojtka znają na całym świecie. Doskonale wie, jak zarządzać swoją karierą i chce tego samego nauczyć Marinę - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy znajomy pary. Doradził jej, by nie opowiadała o ich prywatnym życiu, tylko skupiła się na pracy.
To może być trudne, bo Marina nie przywykła do dyskrecji. Cała Polska mogła śledzić jej wcześniejsze związki, najpierw z Łozem, potem z Mrozem, a kiedy Wojtuś zaczął o nią zabiegać i kupił jej pierścionek u Tiffany'ego, też nie mogła się oprzeć pokusie pochwalenia się swoim szczęściem.
Wojtek boi się, że gdyby Marina zaczęła opowiadać o życiu prywatnym, powiedziałaby za dużo - wyjaśnia znajomy piłkarza i raczej trudno odmówić mu racji. A na skandalach najmniej mu zależy.
**_
_**