Na początku marca przywódcy państw UE ponownie wybrali Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Na szczycie w Brukseli przeciwko kandydaturze byłego premiera Polski wypowiedziała się tylko Beata Szydło. Od tego momentu politycy Prawa i Sprawiedliwości robią co mogą, aby przekuć porażkę dyplomacji międzynarodowej na swój sukces. Na nowy pomysł wpadł właśnie Witold Waszczykowski.
Szef MSZ na antenie TVN24 przedstawił teorię, która ma podważyć całe głosowanie i wybór Tuska na drugą kadencję. Waszczykowski twierdzi, że nikt nie przeprowadził głosowania na kandydaturę byłego premiera Polski, dlatego procedura powinna zostać powtórzona.
Mamy ekspertyzy, że doszło do fałszerstwa. Będę je przedstawiał pani premier. Zastosowano podwójne standardy, będziemy to pokazywać społeczeństwu - powiedział minister spraw zagranicznych.
Nie było głosowania nad Tuskiem. Nie dopuszczono jednego z naszych kandydatów, drugiego kandydata dopuszczono do głosowania większościowego. Pokazaliśmy, że nie było głosowania nad Tuskiem, nie było zapytania, kto jest za, a kto jest przeciw - podkreślił Waszczykowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Z jednej strony Waszczykowski stwierdza, że stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej jest "nieistotne" i "ranga tej pozycji jest nieduża", z drugiej jednak bardzo chciałby pozbawić politycznego rywala pozycji na arenie międzynarodowej.