Współczesny świat mody stara się podążać nie tylko za najgorętszymi trendami sezonu, ale stawia także, choć w mniejszej mierze, na edukację widzów. Modowe marki nieustannie poszukują pomysłów na szokujące kampanie. Podczas gdy najwięksi projektanci bulwersują coraz bardziej kontrowersyjnymi reklamami stawiając na charakterystycznych modeli i seksualizację przekazu, marka Guilty Clothes postanowiła zwrócić uwagę na problem... przemocy seksualnej.
Pomysłodawcy pokazu zaprosili widzów na "najbardziej erotyczną, niepokorną i wyzywającą kolekcję, jaką kiedykolwiek stworzono". Publiczność, która przyszła na pokaz mody w ramach londyńskiego fashion weeku do ostatniej chwili nie wiedziała, jaką kolekcję zobaczy. Szybko okazało się, że wcale nie chodziło o modę i obserwowanie nowych trendów. Jak zapewniali organizatorzy miało być "wyzywająco", tymczasem większość modelek była zakryta od stóp do głów. Prezentowały szare bluzy, obszerne swetry, a co druga modelka miała na sobie jeansy i luźną koszulkę. Także ich makijaż niczym się nie wyróżniał, cały pokaz robił wrażenie "zwyczajnego".
Wydarzenie w rzeczywistości okazało się prowokacją. Inspiracją do stworzenia kolekcji stały się ubrania, jakie w chwili ataku miały na sobie kobiety, które doświadczyły gwałtów.
Kiedy dochodzi do przemocy wobec kobiet, bardzo często im samym zarzuca się prowokacyjne zachowanie i "niewłaściwy" wygląd - zbyt wyzywający, zbyt seksowny, wulgarny - tłumaczą twórcy projektu Guilty Clothes. W tej kampanii społecznej chcieliśmy zwrócić uwagę na to, jak krzywdzące jest myślenie, że zgwałcona kobieta jest "sama sobie winna". Wina nigdy nie leży po stronie ubrań, a nasza kolekcja właśnie to pokazała. W przypadku gwałtu winowajcą jest tylko gwałciciel, a nie to co ma na sobie ofiara.
Na stronie marki można obejrzeć wszystkie ubrania, jakie w chwili napaści miały na sobie kobiety i dziewczyny, które doświadczyły przemocy seksualnej. Ubrania przedstawione są jak stylizacje w modowych magazynach. Ale przy każdym z "zestawów" zamiast informacji o cenach i markach pojawia się krótka historia kobiety, a każda z nich kończy się pytaniem: "Winna?".
Twórcy kampanii za cel obrali pomoc zgwałconym kobietom, które zachęcają do wyjścia z cienia wstydu i poczucia winy. Przede wszystkim chcą ośmielić je do opowiedzenia swoich historii i uświadomić społeczeństwo, jak gwałt wpływa na dalsze życie ofiary.
Statystyki są szokujące, zaledwie 15 procent ofiar gwałtów zgłasza się na policję - czytamy na stronie Guilty Clothes. 94 procent cierpi na syndrom stresu pourazowego, a 13 procent z tego powodu usiłuje popełnić samobójstwo.