Chociaż Karolina Szostak zaczęła pracę w Polsacie już w 1999 roku, zaczęło być o niej głośno pięć lat temu, gdy doszła do wniosku, że dzięki swoim pokaźnym piersiom może zrobić karierę także poza serwisami sportowymi. Od tamtego momentu było tylko gorzej: Karolina częściej niż na wizji zaczęła pojawiać się na imprezach i ściankach, przy okazji drastycznie chudnąc. Najwidoczniej nareszcie osiągnęła to, co chciała i dołączyła do grona celebrytek opowiadających o swojej "metamorfozie".
Karolina poszła o krok dalej i wydała na ten temat książkę. Jej gwiazdorskie zapędy chyba nie spodobały się w Polsacie, bo Szostak już od miesiąca jest "na urlopie". Nieoficjalnie mówi się, że "urlop" oznacza tak naprawdę zawieszenie w obowiązkach na trzy miesiące: Szostak "została zawieszona na trzy miesiące". Jutro zaczyna promocję książki...
Najwyraźniej Karolina stwierdziła, że reklamowanie książki opłaci jej się bardziej niż czytanie wiadomości sportowych w Polsacie i dalej idzie w zaparte, promując swoje "dzieło" na spotkaniach z czytelnikami. Jedno z nich odbyło się w środę po południu w łódzkiej Manufakturze. Karolina pokazała zdjęcie z wydarzenia, ale jakoś zapomniała pochwalić się fanami, którzy przyszli posłuchać o jej diecie. Z naszych informacji wynika, że celebrytka i tak nie miałaby kogo fotografować:
Premiera w Łodzi nie okazała się spektakularnym sukcesem. Podobno frekwencja nie dopisała - twierdzi nasz informator.
"Dzieło" Karoliny trafiło już do księgarni internetowych i to od razu... z promocyjną ceną. Zamiast 40 złotych można wydać na nie już niecałe 28. Niestety, pierwsze recenzje od internautów nie są przychylne:
Skusiłam się do zakupu. Niestety rozczarowałam się. (...) Tu mamy wywiad z Panią Szostak, wywiad z właścicielką firmy cateringowej (wtf?!), kilka ćwiczeń, które dla laika siłowni są zupełnie nie zrozumiałe, więc i niepraktyczne. (...) Okładka bardzo ładna, twarda, natomiast kartki jasnoszare, w dotyku przypominające sprasowany papier toaletowy za czasów komuny. Ogólnie nie polecam - napisała rozczarowana czytelniczka.
Jeszcze gorszą recenzję wystawiła Karolinie Monika Gabas, autorka bloga Dr Lifestyle, która zajmuje się treningami i żywieniem nieco bardziej profesjonalnie niż prezenterka Polsatu. Oprócz merytorycznych uwag dotyczących proponowanej diety złożonej głównie z kiszonych buraków i kapusty, znalazły się też uwagi dotyczące wyglądu książki. Okazuje się, że to bardziej album: na 220 stron tylko 50 (!) zawiera treść.
Lektura poradnika nie zajęła mi dużo czasu, ponieważ z 220 stron zaledwie 55 jest wypełnione treścią - pisze blogerka. Z uwzględnieniem trzech wywiadów i długiego pasma reklamowego z końca książki (30 stron). Bo chyba mogę nazwać pasmem reklamowym serię 14 zdjęć z lokowaniem różnych produktów i tekstów przedstawiających je w samych superlatywach? Spokojnie, reklam jest więcej. Na pierwszej stronie książki też. Na ostatniej również. Łącznie 17. Plus ulotka marki Soraya, tfu, to znaczy zakładka do książki.
Monika Gabas przyjrzała się także bliżej okładce dzieła Karoliny. Jak zauważyła, jej udo ma dokładnie taką samą szerokość, co łydka. W naturze nie jest to chyba zbyt często spotykane, zwłaszcza po "profesjonalnej" diecie, która miała przynieść Karolinie spektakularne efekty.
Rozczarowani debiutem literackim Karoliny są także jej fani, którzy napisali na Instagramie, że woleli, gdy była tylko dziennikarką, a nie celebrytką.
Domyślam się, jaka to duma, ale jeśli mam być szczery, to fajniejsza była Pani przedtem. (...) Odchudzający się, prędzej, czy później wpadają w przesadę i to już nie jest cool... także ja pasuję! Fakt, szkoda, że wybrała Pani bycie celebrytką, zawsze jak byłem gdzieś na siatce, patrzyłem, czy nie lata gdzieś pani z mikrofonem - piszą.
Nie trudno się z nimi nie zgodzić. Przypomnijmy, że Karolina łapie się już tak ambitnych zajęć jak malowanie jaja na imprezie apartamentowca: Szostak maluje wielkie jajo... (ZDJĘCIA)