Związek Katy Perry i Orlando Blooma, choć wyglądał na bardzo namiętny i zapowiadał się na udany, zakończył się stosunkowo szybko, bo po niespełna roku. Mimo pojawiających się co jakiś czas w mediach plotek o ciąży piosenkarki i rychłych zaręczynach, na początku marca para poinformowała o rozstaniu. Oficjalnie rozeszli się w zgodzie i "dali sobie więcej przestrzeni".
Orlando dosyć szybko znalazł sobie towarzystwo nowych koleżanek (zobacz: Orlando Bloom bawi się z NOWYMI DZIEWCZYNAMI na plaży (ZDJĘCIA)), a Katy zaczęła rozładowywać napięcie, ścinając włosy. Być może to zapowiedź "publicznego załamania nerwowego", z którego śmiała się jakiś czas temu w kontekście ogolonej na łyso Britney Spears.
Bloom radzi sobie o wiele lepiej i wygląda na to, że rozstanie z Perry mu służy. Właśnie udzielił wywiadu majowemu wydaniu magazynu Elle UK, w którym po raz pierwszy opowiedział o nagich zdjęciach z wakacji na Hawajach. 40-latek twierdzi, że był "ekstremalnie zaskoczony" obecnością paparazzi na wyspie.
Nigdy bym się nie postawił w takiej sytuacji, gdybym przeczuwał, co się stanie. Byłem już fotografowany miliony razy, na milion sposobów. Mam dobre wyczucie. Byliśmy tam przez pięć dni kompletnie sami - nic wokół nas. Nie było opcji, żeby ktokolwiek nas dosięgnął. Przez moment czułem się wolny - opowiada aktor. No, ale stało się, co się stało. Co mogę powiedzieć? Nauczka dla mnie: "Nigdy nie jesteś wolny. Ha!"
Orlando podzielił się także odczuciami na temat Katy.
Jesteśmy przyjaciółmi, wszystko jest w porządku. Jesteśmy przecież dorośli. Nie sądzę, by kogokolwiek obchodziło, przez co przechodzę. W każdym razie nie powinno. Lepiej dawać dzieciakom dobry przykład i pokazać, że zerwanie nie musi się wiązać z wzajemną nienawiścią.
Wydaje się, że Orlando jest mistrzem "rozstań z klasą". W 2013 roku po trzech latach małżeństwa rozstał się z Mirandą Kerr, z którą ma 6-letniego syna. Do dziś utrzymuje z byłą żoną bliskie relacje i wypowiada się o niej bardzo ciepło.
A może to właśnie poróżniło go z Perry?