Powszechnie wiadomo, że wielu księży wbrew złożonym ślubom postanowiło wcale nie dochowywać celibatu, a wielu cieszy się stałymi związkami - w różnych konfiguracjach płci - a nawet gromadkami dzieci. Mimo to temat jest jednym z największych tabu w Polsce, a w mediach pojawia się dopiero przy naprawdę skrajnych sytuacjach, jak ta, gdy ksiądz namawiał kochankę na in vitro. Potem jednak zmienił zdanie i znów w zgodzie ze swoimi poglądami chciał utylizacji wszystkich zapłodnionych jajeczek.
Teraz głośno zrobiło się o kolejnym skandalu związanym z księdzem, który doczekał się dziecka. Tym razem emocje wywołuje już nie to, że duchowny zakochał się w kobiecie, sypiał z nią i spłodził potomstwo, ale postawa Kościoła Katolickiego. Od urzędnika z kurii usłyszał, że może kontynuować posługę miłosierdzia, jeżeli najpierw... wyrzeknie się własnego dziecka.
Dziewczyny czasem kochają się w księżach. No i zakochała się we mnie dziewczyna. Z wzajemnością - powiedział Gazecie Wyborczej ksiądz Bogdan Skowroński. Zaszliśmy w ciążę. Powiedziałem jej, że kapłaństwa nie zostawię, ale jej też nie. Bo i kapłanem, i ojcem zostaje się do końca życia.
Poszedłem do kurii biskupiej, żeby powiedzieć, jak wygląda sytuacja. Kanclerz zaproponował, że jeśli wyrzeknę się dziecka, biskup przymknie na nas oko. Nie mogłem uwierzyć, zrobiło mi się aż niedobrze. Józef nie wyrzekł się syna, a ja miałbym córkę uczyć, żeby mówiła do mnie "wujku"? Być jak moi znajomi kapłani, którzy zamiast żon mają gosposie przy parafii? Takie ciche przyzwolenie mi nie pasowało, wydawało mi się obrzydliwością.
Wtedy ksiądz Skowroński stwierdził, że nie zamierza kontynuować posługi na rzecz Kościoła Rzymskokatolickiego i zainteresował się... polskokatolickim.
Niewiele wiedziałem wtedy o Kościele polskokatolickim. Tyle tylko, że na zajęciach z ekumenizmu przestrzegali nas, żeby tam nie chodzić. Ale dziewczyna wyczytała, że tu celibat jest dobrowolny. Zdecydowałem się z dnia na dzień. Wysłałem list do księdza arcybiskupa i podziękowałem za święcenia i za to, czego mnie do tej pory w Kościele rzymskokatolickim nauczyli. I poprosiłem o błogosławieństwo na dalszą drogę.
Na początku było mi trudno. Mimo wszystko wychowałem się w tradycji rzymskokatolickiej, przez sześć lat seminarium wszyscy wkładali nam do głów, że pożądanie kobiety jest złem. I że Bogu najlepiej poświęcić się przez wyrzeczenie się jej, a nie ukochanie. Pomyślałem o Marii. Jest matką Syna Bożego, doświadczyła piękna macierzyństwa. Każda ciąża to taki sam cud i nikt nie ma prawa odbierać ludziom prawa do rodzicielstwa.
Ksiądz Skowroński znany jest też z tego, że układa piosenki, a także z nagrania, jakie trafiło do Internetu, na którym śpiewa w Polanicy-Zdroju jadąc na... pluszowym jednorożcu.
No, to był jednak błąd z tym jednorożcem. Na koncertach zawsze tańczymy, bujamy się, trzymamy się za ręce. Nie lubię śpiewać ze sceny, z dala od ludzi. Wtedy na deptaku niedaleko sceny rozłożyła się firma, która wypożyczała pluszowe jeżdżące zwierzęta dla dorosłych i dzieci. Maksymalne obciążenie: 70 kg. Chwilę przed koncertem wypożyczyłem więc jednorożca i zaśpiewałem. Niepotrzebnie tylko wybrałem "Do kołyski" Dżemu, coś weselszego mogłem wziąć, przyznaję. Ale na jednorożca i tak bym wsiadł - powiedział i dodał, że wcale nie uważa tego za obciach: Mam kolegę z Zambii i zazdroszczę mu luzu. Tam obowiązuje liturgia radości. Wierni tańczą, śpiewają, ich Chrystus nie jest wiecznie umęczony i smutny - jak w Polsce. Próbuję nauczyć swoich parafian tej radości.
Czasem nagrywają moje piosenki komórkami albo robią zdjęcia. Nie przeszkadza mi to, bo w tym jest życie. Jeszcze kilka lat temu w tym kościele były tylko martwe gołębie i powybijane okna, gruz na podłodze, a na ścianach grzyb. Ludzie przychodzili do kościoła pić. No to lepiej chyba, żeby się śmiali i robili zdjęcia, prawda?
Nie tylko rodzina i śpiewanie piosenek okrakiem na jednorożcu mogłoby oburzać jego rodzimą kurię. Na swoich kazaniach duchowny mówi, że Bóg jednakowo kocha osoby hetero, jak i nieheteroseksualne, o różnych poglądach politycznych, różnym pochodzeniu i wszystkich kolorów skóry.
Denerwuje mnie, gdy słyszę o kazaniach, które są zlepkiem politycznych bajek, plotek i pretensji. Żaden ksiądz nie powinien nauczać, dopóki sam nie nauczy się miłosierdzia - dla siebie, przyjaciół i wrogów. Przede wszystkim dla wrogów - powiedział. Czuję, że należy o tym przypominać. Przypominam więc: Bóg kocha socjalistów i komunistów, prawicowców i lewicowców; kocha też gejów i lesbijki - tak samo jak kocha heteroseksualistów. Białych i czarnych kocha. Bzdury, gdy ktoś mówi inaczej.
Chcielibyście, żeby więcej duchownych mówiło o tym głośno?