Bydgoski radny Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Piasecki, stał się niechlubnym "bohaterem" ostatnich świąt wielkanocnych, gdy jego żona ujawniła w Internecie jedno z kilkunastu nagrań dokumentujących ich pozycie małżeńskie. Już dużo wcześniej wyszło na jaw, że polityk "w imię Boże" znęcał się nad żonę i dwójką dzieci, ale to, co ujawniła Karolina Piasecka, przeszło najgorsze oczekiwania.
Piasecki, który wcześniej oskarżał o demoralizację Roberta Biedronia, sam znalazł sposób na "katolicką" i "niedemoralizującą" przemoc domową. Żona słyszała od niego, że jest "debilem", "męczącym frajerem" i "chujem je*anym". To tylko kilka z barwnych epitetów, którymi kochający Piasecki obdarzał swoją żonę. Oprócz tego groził ją, że ją zabije, ciągle oskarżał o zaniedbywanie obowiązków domowych i bycie "niewdzięczną". Pewnego razu spuścił powietrze z opon, a kiedy kobieta nie mogła zawieźć dzieci do szkoły, cieszył się, że teraz będzie mogła... błagać go o pozwolenie.
Ostrzegamy: czytanie o tym, jak "w imię Boże" zachowywał się Rafał Piasecki, jest naprawdę szokujące.
Sprawa Rafała Piaseckiego jakoś nie obchodzi posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz lokalnych działaczy związanych z formacją. Zdystansowany jest zwłaszcza Łukasz Schreiber, poseł z Bydgoszczy, który współpracował z damskim bokserem. W rozmowie z Gazetą Wyborczą serdeczny przyjaciel Piaseckiego stwierdził jedynie, że nie chce komentować sprawy, bo to sąd i prokuratura zdecydują o winie i karze dla polityka.
Zwracam uwagę, że toczą się odpowiednie postępowania w sądzie i prokuraturze, czyli we właściwych miejscach, które powinny rozstrzygać o winie oraz karze. Wykorzystywanie tego tematu do walki politycznej uważam za cynizm i hipokryzję - komentuje.
Jeszcze bardziej zachowawczy jest Piotr Bartecki, adwokat Piaseckiego, do którego zwróciła się Wyborcza z prośbą o komentarz. Sam działacz bowiem zagadkowo milczy, nie udzielając się na Facebooku tak intensywnie jak dotychczas.
Prawnik stwierdził, że nagrania ujawnione przez maltretowaną żonę... nie są drastyczne i to właściwie normalne, że ujrzały światło dzienne. Są przecież dowodem na małżeńską kłótnię, których w każdym związku nie brakuje. To, że Rafał Piasecki nazywa żonę "szmatą" i "debilem" to tak naprawdę... wołanie o miłość:
Nagrania są drastyczne pod względem językowym, ale nie w sensie samego przekazu. To było wołanie człowieka o miłość - wyjaśnia Bartecki. Żona mojego klienta dysponuje czterema nagraniami z ostatnich czterech lat. To jedna kłótnia rocznie, co zdarza się w każdym związku. Nie można za to przeprowadzać linczu.
Gratulujemy. I aż boimy się pomyśleć, co jeszcze według Piotra Barteckiego jest "wołaniem o miłość".
Ciekawe, jak czuje się jego młoda żona, kiedy to czyta.
**Poseł PiS po wyjściu z sądu: "Nie mam sobie nic do zarzucenia i to będzie potwierdzone"
**