Magda Gessler od lat buduje swój autorytet na obrażaniu, wyzywaniu i ośmieszaniu zdesperowanych właścicieli restauracji, którzy zgłaszają się do Kuchennych Rewolucji. Celebrytka niemal w każdym odcinku pluje jedzeniem i rzuca talerzami, bo nie smakują jej dania serwowane przez szefów kuchni. O kucharzach też nie ma najlepszego zdania, uważa bowiem, że "nie znają podstawowych zasad gotowania", a w kuchni używają "najtańszych mięs i produktów". Mimo to wciąż nie brakuje chętnych do rewolucji, a TVN zdecydował że powstanie kolejny, szesnasty już sezon programu.
W kolejnym odcinku Kuchennych Rewolucji, Gessler odwiedziła restaurację o nazwie Rammer Jammer w Głogówku, niewielkim mieście w województwie opolskim. Lokal prowadzi 26-letnia Kasia, która mimo młodego wieku zdążyła już się rozwieść. Choć nie ma doświadczenia w gastronomii, bo z zawodu jest kosmetyczką, postanowiła rozwijać swoją pasję do gotowania i wydzierżawiła budynek obok bazy transportowej ciężarówek, co sprawiało że restauracja mogła liczyć na stały przypływ klientów. Niestety, jej problemy osobiste sprawiły, że lokal który miał się szczycić świetną, amerykańską kuchnią przestał dobrze prosperować, a sama właścicielka straciła zapał do pracy i chęć do działania. Przestała zarówno dbać o siebie, jak i swój biznes. Do pomocy ruszyła jej mama i przyjaciółka, które próbowały uratować podupadający lokal.
Kasia przyznała, że pomysł na oryginalną nazwę restauracji wzięła z jednego ze swoich ulubionych seriali, jednak nie zastanawiała się co oznacza. Uświadomiła ją dopiero Magda Gessler.
To miała być stołówka dla pracowników, ale ruch zmalał i nie opłacało mi się tu siedzieć - przyznała zrezygnowana właścicielka. Mam trochę słomiany zapał, jak mam po drodze gorzej to szybko się zniechęcam.
Zdarza się, że w tygodniu w ogóle nie ma klientów - krótko wytłumaczyła obecną sytuację restauracji Patrycja, kelnerka i przyjaciółka Kasi.
Po wejściu do lokalu, Gessler od razu nie spodobała się nazwa. Z kolei jedzenie serwowane przez kucharzy uznała za niejadalne i niemal każdy kęs wypluwała do serwetki.
Ta nazwa kompletnie nic nie mówi i nawet jej nie można przeczytać - stwierdziła oburzona celebrytka. Karta do niczego nie podobna. To jest po prostu niejadalne, to jakaś pomyłka, tego się nie da zjeść! - grzmiała po spróbowaniu dań. Kurczak jest jałowy, okropny. To nie jest pancake, za twardy, Boże to niejadalne jest! Nieubity, to lekki skandal. Jak można się dziwić, ze tu nie ma ludzi? Kapusta jest przekiszona i śmierdzi, koszmar! Ten gniot nie jest dewolajem, jest gniotem. Stare, czarne pieczarki. Jakaś masakra, jak się to kroi to aż człowiekowi się słabo robi. Kurczak jest surowy, to już jest dno!
Właścicielka przerażona zachowaniem Magdy najbardziej martwiła się, że będzie musiała to oglądać w telewizji… Jej kolejnym problemem okazało się dokładne sprzątanie kuchni.
Jak oni to puszczą w telewizji? - dramatyzowała Kasia. Zachciało mi się to mam. Jestem przerażona. Nie spodziewałam się, że wszystko jest tak beznadziejne, z góry na dół. Chociaż nie rzucała talerzem. Koniec k*rwa świata, jeszcze musimy to sprzątać, bo ona jutro zrobi tu sanepid.
Gessler po kilku uwagach w stronę kuchni właścicielki, postanowiła uświadomić Kasię, że nazwa jej restauracji w języku angielskim oznacza… trójkąt.
Dania są bez wyczucia smaku, bez pojęcia - wyliczała prowadząca. Ten wystrój jest niesympatyczny, wygląda to jak kibel zastawiony stołami. Nie ma tu nic, co przyciągałoby ludzi. Rammer Jammer to kretyńska, głupia nazwa. Po angielsku jest to hasło na seks we troje. To wszystko jest pozbawione sensu, przewodniej myśli.
Choć celebrytka miała dużo uwag co do kuchni i smaku właścicielki, nie ominęła też jej wyglądu. Bez owijania w bawełnę przyznała, że Kasia jest za gruba i ubiera się w zbyt obcisłe stroje, przez co "odstrasza klientów". Poradziła jej przed kamerami, aby zmieniła styl ubierania się na luźniejszy.
Zmień bluzkę na luźną, żeby lepiej się czuć - tłumaczyła. Ktoś, kto prowadzi restaurację nie może tak wyglądać, bo ludzie myślą, że jedzenie które daje doprowadza do takiej figury i to jest bardzo zły znak.
Co się pani tak mojej figury uczepiła? - nie mogła pogodzić się z publiczną krytyką właścicielka.
Przepraszam, ja tez nie jestem szczupła, też kombinuję żeby wyglądać szczuplej niż jestem, no ale na pewno nie założę nic obcisłego - zdobyła się na autokrytykę Gessler. Mówię gołą prawdę, która boli. Kupisz jutro bluzkę, czy ja mam ci kupić? Fajną taką trapez, wąskie spodnie, legginsy. Widzę, że to jednak problem, ja to zostawiam.
Nie zgadzam się z panią - brnęła w dyskusję 26-latka. Przebiorę się, nie mam wyjścia.
Z zarzutami co do wagi Kasi zgadzała się też jej matka, która była za tym, aby jej córka zmieniła styl i zaczęła stosowniej ubierać się do pracy.
Mówię o twojej nadwadze, ktoś musiał być obiektywny z zewnątrz, ktoś musi być szczery do bólu - przyznała matka właścicielki.
Po zaciekłych dyskusjach i kłótniach z właścicielką, prowadząca Kuchennych Rewolucji wreszcie ogłosiła zmiany. Postanowiła zmienić nazwę restauracji na Gar na gazie i poleciła personelowi, aby od tej pory jedzenie serwował tylko w garnkach. Podczas przygotowań do finałowej kolacji, Gessler zaskoczyła zaniedbaną Kasię i kupiła jej w prezencie luźną bluzkę, obcisłe spodnie i… czerwone szpilki. Jednak miły gest restauratorki nie sprawił, że 26-letnia właścicielka w pełni zaangażowała się w pomoc na kuchni.
Dla mnie jesteś bardzo mało aktywna - przyznała Magda. Byłaś najmniej zaangażowana, zwalałaś to na mamę. Uciekałaś od odpowiedzialności. Nie wróżę ci dobrze. Pozbieraj się Kaśka.
Mam wrażenie, że pani od początku tylko i wyłącznie mnie krytykuje - odpysknęła jej obrażona właścicielka.
Mimo nieporozumień, kolacja udała się, a cztery tygodnie później Gessler zdecydowała uznać rewolucję w restauracji Katarzyny, zachwycając się jej talentem kulinarnym.