Joanna Augustynowska na początku kwietnia postanowiła opuścić szeregi Nowoczesnej i razem z trójką polityków Martą Golbik, Grzegorzem Furgo i Michałem Stasińskim przeszła do Platformy Obywatelskiej. Była posłanka partii otwarcie twierdzi, że nie podobało jej się kierownictwo i pomysły Ryszarda Petru. Choć litościwie nie wypowiadała się na temat relacji jakie łączą szefa partii i Joannę Schmidt, to nie ukrywa, że "była wściekła" po ujawnieniu przez media ich wspólnej sylwestrowej podróży na Maderę.
Sama zostawiłam na święta małe dzieci, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i zaraz po Nowym Roku, żeby jechać do Sejmu na dyżur, a w tym czasie lider wyskoczył sobie na Maderę - wścieka się posłanka w rozmowie z tygodnikiem Wprost. Dodaje, że ta wpadka "mocno podcięła jej skrzydła".
Augustynowska oskarżyła też byłą partyjną koleżankę, Katarzynę Lubnauer, że przywłaszczyła sobie wszystkie jej pomysły dotyczące polityki społecznej. Jednak najwięcej żalu ma do Petru, któremu zarzuca, że "praca w sejmie przesadnie go nie interesuje", bo od niej woli brylowanie w mediach. Z jej opowieści wyłania się obraz partii niemającej żadnych ciekawych pomysłów, nie podejmującej demokratycznych decyzji i bezkrytycznie wspierającej lidera, który regularnie zalicza wpadkę za wpadką.
Wszyscy wiedzą, że Ryszard coś chlapnie, na przykład gdy dociśnie go dziennikarz - tłumaczy. I te chlapnięcia wyznaczały nasze działania.
Jako przykład podaje pomysł rzucony przez Petru w jednym z wywiadów, o tym, że Nowoczesna przeprowadzi prawybory, które wyłonią kandydata w wyborach na prezydenta Wrocławia.
Potem to my dostaliśmy zadanie, aby te prawybory zorganizować i to tak, żeby wygrała określona osoba - zarzuca posłanka kierownictwu partii.
Augustynowska nie wróży Nowoczesnej sukcesu. Według niej, politycy będą z partii stopniowo odchodzić, bo zachowanie Petru "zraża do polityki".
Wiem, że kilka osób rozważa odejście. A wielu po tych doświadczeniach zraziło się do polityki - podsumowuje posłanka.