Jedenasty odcinek jedenastego sezonu swojego programu Kuby Wojewódzkiego rozpoczął anegdotą na ulubiony temat. Czyli o sobie.
Usłyszałem taki dowcip, że są dwa obiekty na Ziemi, które można dostrzec z kosmosu - zagaił żartobliwie. Jeden to Chiński Mur, a drugi to ego Kuby Wojewódzkiego.
Niestety, z doświadczenia wiemy, że kiedy celebryta zaczyna o sobie mówić w trzeciej osobie, to nie jest z nim najlepiej.
Kuba oczywiście udawał, że narcystyczny żarcik potrzebny był mu jedynie do tego, by przedstawić publiczności pierwszego gościa, Michała Żebrowskiego.
Kilka lat temu mieliśmy znaczą konkurencję - przypomniał, mówiąc, jak można się domyślać, w imieniu swoim i Chińskiego Muru. Ego mojego dzisiejszego gościa. On miał tak wielkie ego, że można je było znaleźć na Google Maps. Miał tak wielkie ego, że można je było znaleźć na Google Earth. Miał tak wielkie ego, że to ego miało własną księgę wieczystą, adres i parking na sześć samochodów. I nagle się zmieniło. To było tak Tadeuszowi Sznukowi w "Jeden z dziesięciu" skończyły się pytania. To było tak jakby wyszedł Karol Strasburger i nie powiedział nic śmiesznego. To była tak wielka zmiana. Jedno wiemy o nim na pewno: przestał sikać do umywalki - przedstawił aktora, odwołując się do rozmowy z nim sprzed siedmiu lat.
Na początek Żebrowski wyznał, że dzięki żonie oraz publiczności, która przychodzi go oglądać w Teatrze 6. piętro, nie ma już problemów z przerostem ego.
Niedawno siedziałam na scenie i miałem rozpocząć monolog i nagle słyszę, jak jakiś pan, taki typowy czterdziestopięciolatek, który całymi dniami tyra, a czasami daje się zabrać żonie do teatru: dobra, Halina, to ja już z tobą pójdę, tak prosto z serca wyznał: "o Jezu, jakie to jest straszne". Żona go oczywiście ofuknęła: "cicho siedź, jak ty się zachowujesz w teatrze", a mi się trochę przykro zrobiło, bo akurat lubię tę sztukę. No i zwierzyłem się żonie, a ona na to: który to był monolog. No to powiedziałem, a ona: "a nie, ten akurat nie jest najgorszy" - wyznał Żebrowski. Myślę, że jakoś jednak docenia mnie jako człowieka i docenia to, że staram się być dobrym aktorem. Czasem nawet mnie pochwali. Jak się przygotowywałem do roli teatralnej, w której miałem parę monologów takich po alkoholu i ćwiczyłem w domu, to małżonka słuchała za drzwiami. I nagle słyszę taką uwagę reżyserska do mnie: "Tak pijany nie mówi!" .
A kiedy twoim zdaniem zaczyna się starość? - zagadnął Kuba. Bo ja mam taką teorię, że starość u mężczyzny zaczyna się wtedy, gdy po dwudziestej drugiej zamiast prezerwatywy zakłada piżamę. A u ciebie?
Ja myślę, że wtedy, kiedy syn zaczyna ci zadawać trudne pytania, nad którymi musisz się zastanowić - wyznał Żebrowski. Wtedy, myślę, wchodzisz w dojrzałość. Ale nie starość. Ja generalnie chciałbym dojrzeć nie starzejąc się. Mam nadzieję, że nigdy nie będę taki: ojej umieram, więc zasługuję na szacunek, szanujcie mnie. Ja bym chciał odchodzić z tego świata pełen radości. Tak optymistycznie, a nie że zaraz mnie nadzieją na widły i wrzucą do tej smoły. Nie chcę być zgorzkniały. Może teraz nie wierzę w piekło, ale kiedyś bardzo. W dzieciństwie bardzo gorąco modliłem się do Pana Boga, na kolanach, żeby natychmiast cofnął mnie o trzysta lat wstecz i uczynił mnie Indianinem, żebym mógł z tomahawkiem ganiać blade twarze po prerii. Mustangiem.
Podobno miałeś zagrać w rosyjskim thrillerze erotycznym, ale nie spełniałeś warunków - przypomniał złośliwie prowadzący.
Tak, parę lat temu zgłosił się do mnie rosyjski reżyser, taki nawiedzony artysta i zaczął mu snuć wizję, jak to ja będę biegał nago po dachach z koleżanką płci przeciwnej - przyznał Michał. Ale nie doszło do zdjęć próbnych, były tylko rozmowy próbne, Zorientowałem się, że nie ma wizji i odmówiłem. Kiedyś dużo odmawiałem. Teraz już się to tak często nie zdarza, wolałbym więcej odmawiać.
W każdym razie nie odmówił czeskiej reżyserce Marcie Ferencowej, u której, razem z Pawłem Delągiem zagrał właśnie w komedii romantycznej Wszystko albo nic.
Czeska komedia romantyczna to tak jakbyś kupił na wsi ferrari w nadziei, że ci autostradę wybudują - znęcał się Wojewódzki. Na to jest jeden sposób: pozamykać wszystkie toalety, wtedy jest nadzieja, że widz w napięciu wysiedzi do końca.
A właśnie się mylisz, bo scenariusz był bardzo dobry - zaprotestował Żebrowski. Film jest, uważam, do obejrzenia. Pokazuje szczególne poczucie humoru. Casting jest mocną stroną tego filmu, występują naprawdę ładne dziewczyny.
Aktor wyznał również, że jego ulubione przekleństwo to "ja pierdolę". Wojewódzki namówił go też, by nałykał się helu i w ten sposób uzyskanym głosem wyrecytował początek Inwokacji. To był najzabawniejszy fragment odcinka. Drugim, chociaż słabszym, był improwizowany sparring drugiego gościa, wyjątkowo irytującej Ewy Brodnickiej z Michałem, który zresztą okazał się jej fanem.
Oglądałem wszystkie twoje walki - wyznał jej w uczuciem. Uważam, że jesteś świetna technicznie.