W październiku minęły dwa lata od śmierci Anny Przybylskiej. Partner aktorki, Jarosław Bieniuk, nigdy nie ukrywał jak ciężko żyje mu się bez ukochanej. Sportowiec porzucił karierę i całkowicie skupił się na wychowaniu trójki dzieci, w czym pomagają mu obydwie babcie. Bieniukowi jest ciężko zwłaszcza teraz, gdy pracuje w Warszawie, a jego rodzina wciąż mieszka w Trójmieście.
Były piłkarz udzielił właśnie wywiadu Przeglądowi Sportowemu, w którym opowiedział, co pomaga mu w codziennym życiu. Bieniuk stara się nie tracić kontaktu ze sportem, który już niejednokrotnie okazał się najlepszym lekarstwem.
Czasami mam takie momenty, że wracam, wspominam. Ale staram się patrzeć do przodu. Najlepszą terapią zawsze był dla mnie sport. Wyciągał mnie z tarapatów - powiedział. Dzieci, bliscy, praca - to trzyma mnie w pionie. W 2014 roku straciłem nie tylko najbliższą mi osobę, ale również całe dotychczasowe, poukładane życie. I piłkę, bo skończyłem karierę. Wszystko się skumulowało. Na szczęście później futbol znów mnie uratował, dał kopa, by iść dalej.
Bieniuk przyznał, że największym wyzwaniem wciąż jest dla niego wychowanie trójki dzieci, ale na szczęście może liczyć na pomoc bliskich. Śmierć Przybylskiej bardzo go zmieniła:
Kiedyś więcej mnie w domu nie było niż byłem. Wracałem z treningów, meczów, starałem się spuszczać ciśnienie. Dziś to ja muszę trzymać wszystko w ryzach. Wychowanie dzieciaków to ogromne wyzwanie - powiedział. Bardzo wspierają mnie rodzice, mama z nami mieszka, tata jest blisko, mama Ani też cały czas pomaga. (...) Wydaje mi się, że na zewnątrz wiele się nie zmieniłem. Moi znajomi pewnie by powiedzieli, że wciąż jestem wesoły, energiczny. Ale wewnętrznie zmieniłem się bardzo. Inaczej patrzę na życie - podsumował.
Jarosław Bieniuk coraz częściej bywa w Warszawie. Ostatnio wybrał się na randkę ze swoją dziewczyną, Martyną Gliwińską. Obydwoje pochwalili się zdjęciami ze wspólnego wieczoru na Instagramie.