Katarzyna Łaniewska, aktorka teatralna i filmowa, dała się zapamiętać zwłaszcza jako babcia Józia, sympatyczna gospodyni proboszcza Wójtowicza z serialu Plebania. Serial usunięto z ramówki pięć lat temu i od tamtej pory 84-letnia Łaniewska coraz bardziej angażuje się w politykę. W 2011 roku usiłowała nawet dostać się do Senatu jako bezpartyjna kandydatka z listy Prawa i Sprawiedliwości. Wydaje się, że od tamtego czasu Łaniewskiej coraz bliżej do prawicy, chociaż jeszcze na studiach była zaangażowaną działaczką Związku Młodzieży Polskiej. Teraz aktorka nie kryje się już ze swoimi poglądami, wyrażając je w dość zdecydowany sposób. Pięć lat temu zabrała głos w dyskusji o filmie Pokłosie: "Stuhr plecie głupoty!"
Teraz Łaniewska znowu postanowiła skomentować bieżące wydarzenia i udzieliła wywiadu serwisowi W Polityce, w którym wypowiedziała się na temat sobotniego Marszu Wolności. Ulicami Warszawy przeszła demonstracja, w której udział wzięli głównie politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej z Ryszardem Petru i Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele. Przypomnijmy: Tomasz Lis z córką, Ryszard Petru z "polityczną dziewicą" i rozbawieni politycy na Marszu Wolności (ZDJĘCIA)
Łaniewskiej nie spodobała się inicjatywa, która jej zdaniem nie ma sensu: gdyby nie wolność, Marsz Wolności nie mógłby się w ogóle odbyć. Przy okazji aktorka stwierdziła, że "chce jej się rzygać", słuchając polityków opozycji:
Opozycji pomieszało się w głowach. Gdyby nie było wolności, to nie mogliby maszerować, nie dostaliby zgody na marsz. A gdyby maszerowali bez zgody zostaliby spałowani lub skopani - powiedziała. Słuchając wypowiedzi polityków na Marszu Wolności, to przepraszam za wulgaryzm, ale chciało się rzygać. Pan Schetyna odwracał przysłowiowego kota ogonem. Co innego mówił, gdy rządził, a co innego mówi obecnie. Pan Petru ogarnięty obłędem powiedział, że zwróci się do Kościoła katolickiego, żeby zerwał z PiS-em. Mówił, żeby państwo nie dawało pieniędzy na Radio Maryja, a przecież nie daje. Nie sądzę, żeby Kościół katolicki w czymkolwiek musiał słuchać pana Petru. Kościół ma ogromną tradycję, z której czerpie i wie co ma robić.
Zdaniem Łaniewskiej, wypowiedzi opozycji i totalna krytyka PiS-u też są pozbawione sensu, bo coś w działaniach rządu przecież musi zostać uznane za pozytywne. Dostało się też kolegom po fachu babci Józi:
Nie jestem w stanie zrozumieć, że ci wrażliwi i utalentowani ludzie pojawiają się na marszu i gadają straszne głupoty. Oczywiste jest, że komuś może się nie podobać taka czy inna decyzja realizowana przez rząd. Ale jak to możliwe, że nie ma ani jednej rzeczy w działaniach rządu, żeby się nie podobała? Nie rozumiem co kieruje moimi kolegami. Przecież nie muszą opowiadać się po żadnej ze stron. Są znakomitymi aktorami i zawsze znajdą pracę. Dlaczego muszą nienawidzić władzy? - pytała retorycznie.
Łaniewska zaczęła się też zastanawiać nad liczebnością Marszu. Jej zdaniem część osób mogła zostać po prostu przymuszona do wzięcia udziału w demonstracji:
Media informują, że można było na marsz przyjechać za darmo, niektórzy mogli to wykorzystać jako bezpłatną wycieczkę do Warszawy, a po manifestacji poszli do galerii coś sobie kupić - powiedziała. (...) Zastanawiam się, czy ci ludzie są pozbawieni myślenia? Idą w zaparte, czy robią na złość? Patrzę na niektórych, wydawałoby się, że mają jakąś inteligencję, a okazuje się, że nie. Uczestnicy marszu pytani, jakiej wolności im brakuje, nie byli w stanie konkretnie odpowiedzieć czego im brakuje.