W sobotnim odcinku programu Skandaliści Krzysztof Rutkowski i Maja Plich komentowali budząca wiele kontrowersji śmierć młodej Polski w Egipcie. Pomiędzy jednym a drugim zdaniem o tragedii Magdaleny Żuk detektyw-celebryta postanowił oświadczyć się matce swojego syna. Chyba już bardziej wylansować się na zgonie nie mógł.
Podczas trwania programu para opowiadała nie tylko o planach ślubnych, ale także zdradzała kolejne fakty ze śledztwa prowadzonego na prośbę rodziny Magdy Żuk. Maja Plich, która zagazuje się w działania w terenie i ponoć jest najlepszym detektywem w agencji przyszłego męża, zapewniła, że wyniki śledztwa biura detektywistycznego Lampart Group to "kompletna bzdura". Agencja złożyła raport do Prokuratury Krajowej w Warszawie, w którym wykazuje powiązania tragicznej śmierci Magdy Żuk z międzynarodową grupą przestępczą zajmującą się dostarczaniem młodych kobiet do towarzystwa.
My mamy inne ustalenia. Wiemy dokładnie co się stało z panią Magdaleną Żuk. Ta agencja tańczy na trumnie dziewczyny robiąc z niej prostytutkę - powiedziała w show Plich. Następnie zapytana przez Agnieszkę Gozdyrę o dowody popierające wersję, według której Magdalena Żuk została zabita, odpowiedziała:
Tak mamy je. Mamy świadków, że spożyła alkohol już podczas podróży. Bardzo krótko po przyjeździe do Egiptu coś złego zaczyna się z nią dziać. Słyszała głosy, zadzwoniła do chłopaka. Dziwnie się zachowywała - od stanów osłabienia do stanów pobudzenia. Pluła, rozbierała się, obrażała ludzi.
Narzeczona detektywa Rutkowskiego zrelacjonowała dwa najważniejsze dla rozwikłania sprawy dni z pobytu Magdy w Egipcie. W programie powiedziała:
Obsługa hotelu znajduje ją nieprzytomną. Karetka zabiera ją do szpitala, ale Magda nie chce wyjść. Potem się uspokaja, mówi, że jest z nią wszystko w porządku i wraca do hotelu. Rano znowu wpada w szał, puka w drzwi, krzyczy, rozbiera się, chce skakać z dachu hotelu. Dwa razy ściągają ją ochroniarze.
W tej sytuacji rezydent prywatnym samochodem zabrał Magdę do hotelu, który nie chciał już jej przyjąć z powodu jej wcześniejszego zachowania.
Próbował przewieźć ją do innych hoteli, ale tam też nikt jej nie przyjął. Rezydent zawozi ją do przychodni, ale nie dostaje nawet zastrzyku uspokajającego. Prosi więc lekarza, żeby ją przyjął, bo nawet nie ma gdzie przenocować.