Od poniedziałku na Facebooku krąży post opisujący szokujące wydarzenie, od którego doszło w warszawskim centrum handlowym Złote Tarasy. Jak wynika z relacji internauty, starsza kobieta spacerująca sklepowymi alejkami nagle zasłabła, upadając w progu sklepu obuwniczego. Niestety, na pomoc ruszyły tylko przechodzące obok kobiety.
O sprawie napisał gdyński ekonomista, Jacek Kotarbiński, którego żona Joanna była świadkiem zdarzenia.
Złote Tarasy, czwartek. Minęło południe. W progu sklepu starsza kobieta nagle zasłabła. Upada na ziemię, ale nie traci przytomności. Rozbija twarz przy wejściu do sklepu. Mocno krwawi. Nie rusza się. Reaguje Joanna, dwie przechodzące obok Szwedki i jeszcze jedna, nieznajoma kobieta. Pomagają się podnieść. Okazuje się, że starsza pani wyszła właśnie od lekarza, źle się poczuła. Dziewczyny jej pomagają, opatrują, czekają chwilę, kupują wodę, interesują się. Normalna sprawa - pisze ekonomista.
Szokujący w całym zdarzeniu jest fakt, że obsługa salonu obuwniczego nie wykazała zainteresowania starszą kobietą, która czekała w progu ich sklepu na pomoc. Sprzedawca, który pojawił się przed sklepem, postanowił tylko... wyczyścić podłogę.
W końcu jest jakaś reakcja personelu sklepu, w progu którego nieznana kobieta doznała wypadku - opisuje Kotarbiński. Brodaty hipster z obsługi WOJAS wychodzi ubrany w gumowe rękawice po łokcie z rolką ręcznika papierowego w ręce. Ale to nie jest pomoc dla poszkodowanej kobiety. Skwapliwie wyciera ślady krwi z progu. I znika. Na kobiety nie zwraca najmniejszej uwagi. Kurtyna.
Sprawa stała się głośna i trafiła między innymi na portal Wawalove, który poprosił o komentarz obsługę sklepu.
My nie zauważyliśmy tej pani, ani tej sytuacji, bo akurat obsługiwaliśmy klientów. To nie stało się na terenie sklepu, starszej pani pomogła młoda dziewczyna, wyglądało na to, że nic jej nie dolega, miałem rękawice, bo jak miałem wytrzeć krew z podłogi, gołymi rękami? - mówi pracownik opisany przez Kotarbińskiego.
Mężczyzna stwierdził także, że nie chce więcej komentować sprawy, a po szczegóły odesłał do... zarządu firmy.
Jeśli pan chce uzyskać odpowiedzi, proszę się zwrócić do zarządu firmy, bo ja nawet nie wiem, czy mogę na ten temat rozmawiać - powiedział. Poza tym, tam jest nieprawda napisana, bo ja nie noszę brody.