Wielka dama polskiej sceny i osoba o niezwykle barwnym życiorysie, Nina Andrycz, zmarła 31 stycznia 2014 roku. Bezdzietna aktorka cały swój majątek zapisała Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Niestety, bankom, w którym trzymała oszczędności, tak bardzo żal było rozstawać się z jej pieniędzmi, że postanowiły tego nie robić.
Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez media, jeden z banków zdecydował się przelać pieniądze aktorki na konto WOŚP. Chodziło o 36 tysięcy złotych. Drugi zaś wsparł Orkiestrę hojną darowizną w kwocie... 296,25 złotych. Na koncie zaś zostawił sobie 80 tysięcy, zaoszczędzone przez Andrycz, które, u schyłku życia, zapisała Orkiestrze: Nina Andrycz zapisała cały majątek WOŚP. Bank do tej pory nie wypłacił pieniędzy!
Od tamtej pory minął rok i, jak donosi Życie na Gorąco, nic się w tej sprawie nie ruszyło.
Wprawdzie szefowie banku, pod naciskiem opinii publicznej zadeklarowali się przelać pieniądze wraz z odsetkami, jednak, jak się szybko okazało, nie planowali dotrzymać umowy.
Być może była to strategia na przeczekanie aż sprawa trochę przycichnie.
To były ustalenia ustne, fundacja czekała na potwierdzenie na piśmie - wspomina w rozmowie z Życiem na Gorąco osoba z WOŚP. Ale kiedy ono przyszło, wszystkim opadły ręce.
Okazało się, że bank zaoferował kwotę 300 złotych! Tyle bowiem znajdowało się na zwykłym koncie Niny Andrycz. Resztę, jak życzliwie podpowiedział jej pracownik banku, zdeponowała w jednym z funduszy. Bank zaś wyjaśnia, że jednostki uczestnictwa w funduszu nie podlegają dziedziczeniu. Więc może je sobie po prostu zatrzymać...
WOŚP zapowiada, że nie odpuści. Nie chodzi tylko o to, że pieniądze aktorki miały zostać przeznaczone na zakup sprzętu medycznego ratującego życie, a nie na potrzeby banku. Ważne jest także napiętnowanie tego rodzaju praktyk, które w gruncie rzeczy są formą kradzieży oszczędności klientów.
Na początku maja zostało wysłane do banku ostateczne pismo, nie do negocjacji, tylko z żądaniem, z wyliczoną kwotą - ujawnia informator tabloidu. Jeśli się nie ustosunkują, skierujemy sprawę do Rzecznika Finansowego, do Komisji Nadzoru Bankowego i do Komisji Etyki Bankowej.