Na początku tygodnia Europą wstrząsnęła informacja o zamachu na koncercie Ariany Grande w Manchesterze. Terrorysta Salman Abedi zdetonował w hali ładunek, który zabił 22 i ranił 119 osób - w tym również dzieci. W tragedii zginęło dwoje Polaków, a jeden został ranny.
Aktualnie głównym wątkiem policyjnego śledztwa jest ustalanie, skąd Abedi czerpał środki finansowe na przeprowadzenie ataku.
Wstępnie ustalono, że samobójca mógł użyć kredytów finansowanych z podatków. Jak podaje The Telegraph, Abedi finansował swoje podróże do Libii, a także wynajmował domy za pieniądze z pożyczek studenckich, które zaciągał pomimo że w zeszłym roku zrezygnował ze studiów. Dotychczasowe śledztwo w tej sprawie wykazało, że dżihadyści w prosty sposób mogą manipulować systemem pomocy finansowej dla studentów w Wielkiej Brytanii.
Abedi rozpoczął studia na kierunku administracja w 2015 roku na Uniwersytecie Salford i otrzymał wówczas siedem tysięcy funtów. Rok później przyznano mu kolejną pożyczkę tej samej wysokości, chociaż zdążył już przerwać naukę.
W rozmowie z dziennikarzami jeden z detektywów pracujących przy sprawie powiedział, że uniwersytet i System Pożyczki Studenckiej to łatwy sposób na finansowanie wszelkich działań.
To jest łatwy sposób, aby terrorysta mógł realizować swoje plany kosztem podatnika. Wszystko, co musisz zrobić, to dostać się na uniwersytet, a potem wyjechać. Często nie mają nawet zamiaru spłacać pożyczek. Abedi nie miał pracy, ale udało się zapłacić za loty do Libii, gdzie odbył szkolenie z zakresu tworzenia i detonowania bomb. Wynajmował też trzy apartamenty w Manchesterze, z czego za jeden zapłacił gotówką - mówi David Videcette.
Policja ustaliła również, że terrorysta na trzy dni przed atakiem wypłacił 250 funtów oraz przelał 2500 funtów na konto swojego brata, Hashima. Uniwersytet w Salford odmówił komentarza w tej sprawie. Podobnie przedstawiciele Systemu Pożyczki Studenckiej, którzy zasłaniają się dobrem śledztwa.