W lutym minęły dwa lata od publikacji tygodnika Wprost, który postanowił przyjrzeć się Kamilowi Durczokowi i jego metodom pracy w TVN-ie. Z perspektywy czasu wygląda na to, że największym poszkodowanym w całej sprawie został Sylwester Latkowski, kierujący wówczas tygodnikiem. Dziennikarz stracił pracę, a redakcja przegrała proces z Durczokiem, który wywalczył pół miliona złotych zadośćuczynienia.
Niestety, od tamtej pory mało kto pamięta o ofiarach Durczoka, który jak gdyby nigdy nic wrócił do mediów. Pewne jest natomiast to, że Latkowski został jego wrogiem numer jeden.
Przypomnijmy: Latkowski o Durczoku: "On miał syndrom Boga. ZAPŁACONO MU GRUBĄ KASĘ ZA MILCZENIE. Ofiary nadal się boją"
Wygląda na to, że relacje między Durczokiem a Latkowskim jeszcze długo nie wrócą do w miarę neutralnych. Jak zapowiedział właśnie były naczelny Wprost, przymierza się do... zrealizowania filmu o Kamilu.
Po obejrzeniu filmu o Mamedzie (Latkowski jest reżyserem i scenarzystą filmu Moja walka. Mamed Khalidow) zagadnął mnie Michał Pol: "Sylwester, tylu twoich dziennikarzy oberwało za sprawę Durczoka, dlaczego o tym czegoś nie nakręcisz? Tylko druga strona cały czas przedstawia swoją wersję" - relacjonuje Latkowski w rozmowie z portalem Weszło.
Być może za kilka tygodni odbędą się pierwsze zdjęcia pełnometrażowego filmu dokumentalnego o sprawie Durczoka. Koniec zabawy w udawanie, że wyrokami sądowymi zamkniemy sobie tę historię. Koniec pokazywania, że nic się nie wydarzyło, że wszystko wyjaśniono. Nie byłoby sprawy, gdyby Kamil Durczok powiedział "przepraszam" ofiarom. Nie byłoby sprawy, gdyby wymiar sprawiedliwości i organy ścigania zadziałały w stosunku do niego w sprawie mieszkaniowej tak jak w stosunku do każdego Iksińskiego. Czas na to, żeby pewne nagrania ujrzały światło dzienne. Być może wtedy sprawdzimy granicę wolności słowa w Polsce. Zobaczymy, jak działają sądy, czy ktoś będzie chciał nas zatrzymać.
Myślicie, że Kamil pojawi się na premierze?