Bartłomiej Misiewicz, będący największą wizerunkową, niekończącą się wpadką rządu Prawa i Sprawiedliwości, zasłynął przede wszystkim "występem" w jednym z klubów w Białymstoku. Niezbyt ponoć trzeźwy protegowany Antoniego Macierewicza szastał pieniędzmi i państwowymi stanowiskami, co skwapliwie opisały tabloidy. Co ciekawe, żeby stracił liczne intratne posady zdenerwować musiał się dopiero Jarosław Kaczyński.
Nauczony doświadczeniem Bartek imprezuje teraz nieco dyskretnej: wczoraj pojawił się w toruńskim Klubie Stars, gdzie wzbudził niemałą sensację. Wiele wskazuje, że odwiedził miasto ze względu na swoje zaoczne studia licencjackie z bezpieczeństwa wewnętrznego, wszak trwa sesja.
Misiewicz pojawił się w klubie w towarzystwie mężczyzn, którzy wyglądali na jego ochroniarzy - relacjonuje w rozmowie z Pudelkiem osoba obecna na imprezie. Szybko został rozpoznany, ludzie podchodzili do niego i zagadywali. Jego kompani poprosili jednak, żeby nie robić sobie z nim zdjęć. Później poszedł do VIP-roomu. To elegancki i bardzo popularny klub na wysokim poziomie, Misiewicz był w garniturze i zachowywał się kulturalnie.
Później Misiek zawitał do jeszcze jednego toruńskiego lokalu.