Wkrótce minie rok odkąd Edyta Górniak uznała, że przeprowadzka do Krakowa nie rozwiązała jej problemów z teściami, ani nie zapewniła komfortu prywatności synowi, któremu koledzy dokuczali w szkole za to, że jego tata zabił kobietę na pasach i pójdzie do więzienia. Broniąc syna przed tymi docinkami oraz traumą oglądania ojca za kratkami, Edyta przeprowadziła się z nim do Los Angeles.
Niewątpliwie zrobiła to, zrobiła to, żeby go chronić - komentuje Karolina Korwin-Piotrowska w rozmowie z magazynem Show. Jej syn miał tu trudne życie, a w Stanach może zacząć wszystko od nowa.
Niestety, życie w Kalifornii okazało się bardziej kosztowne niż zakładała.
Jak donosi Show, Górniak wynajmuje pół bliźniaka w Los Angeles, za który płaci 4,5 tysiąca dolarów miesięcznie. 13-letni Allan chodzi do konserwatywnej prywatnej szkoły, w której czesne ma wynosić 8,5 tysiąca dolarów rocznie.
Tabloid podkreśla, że jest to promocyjna cena dla praktykujących katolików. Pozostali muszą dopłacić kolejne 4 tysiące dolarów. Być może była to jedna z przesłanek, by posłać Allana do pierwszej komunii. Zobacz: Górniak pośle 13-letniego syna do I Komunii. "Jest gotowy, dzięki nienachalnym rozmowom o miłości Jezusa do ludzi"
Show skrupulatnie wylicza, że same taksówki kosztują Edytę co najmniej 50 dolarów dziennie, bo, jak wiadomo, ciągle nie ma prawa jazdy.
Edyta, mieszkając z Kalifornii, nie może podjąć pracy, ponieważ posiadana przez nią wiza nie dopuszcza takiej możliwości. Górniak musiałaby dopłacić kolejne 20 tysięcy dolarów. Do tego trzeba doliczyć ceny przelotu do Polski i z powrotem, a Edyta ponoć preferuje klasę biznes.
Zaniepokojony tabloid przypomina, że w minionych latach Edyta zarobiła co prawda ponad milion złotych, a obecnie sprzedaje ubrania z autorskiej kolekcji, reklamuje lakiery do paznokci i grywa koncerty, jednak oszczędności szybko się kurczą. Górniak bardzo liczyła na wspólne reality show z Joanna Krupą, jednak zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, jest to projekt pisany palcem po wodzie.
Z tego, co wiem, to jest tylko w sferze marzeń - ujawnia dziennikarka. Edyta jest odtwórcą, a nie twórcą. Ona musi mieć gotowy produkt, sama nigdy nie skomponowała żadnego utworu. Nie ma jej na listach najlepiej sprzedających się płyt. Poszła na łatwiznę i została celebrytką, znaną głównie jako matka Allana Krupy. Do tego nie jest łatwym człowiekiem do współpracy.
Trudno powiedzieć, skąd Karolina czerpie tę wiedzę, ale jako ekspert od wszystkiego, który gardzi plotkami, z pewnością zasięgnęła wiedzy u źródła.
Edyta oczywiście, jak podkreśla zatroskana gazeta, mogłaby się postarać o wizę umożliwiającą podjęcie pracy w Stanach Zjednoczonych. Tylko, jak twierdzi agent z branży artystycznej, nie wiadomo za bardzo, po co.
Górniak jest utalentowaną piosenkarką, ale w USA mamy ich wiele - komentuje John Comen, agent z Los Angeles. Młodych, pełnych energii i w stu procentach oddanych zawodowi. Nie wierzę, że Górniak jest odpowiednia artystką, w którą warto zainwestować. Jest sławna w Polsce i po co to zmieniać? Ma tam swoich fanów. W USA, żeby uczynić ją sławną, trzeba by zainwestować duże sumy pieniędzy. Nie sądzę, by David Foster mógł jej w tym pomóc.
Zatroskanych fanów Edyty uspokajamy. Jak udało nam się dowiedzieć, kontrakt gwiazdy z marką kosmetyczną opiewa na, bagatela, 850 tysięcy złotych. Firma chętnie opłaca też bilety Górniak. Wokalistka zagrała też w maju 5 koncertów, a jak wiadomo, w Polsce wciąż może liczyć na gwiazdorskie stawki po kilkadziesiąt tysięcy złotych za koncert. Śmierć głodowa chyba jej nie grozi...