Dwa lata temu środowiskiem medialnym wstrząsnęła tragedia, która spotkała Filipa Chajzera. Jego 7-letni syn, Maksymilian zginął w wypadku samochodowym. Dziennikarz z trudem doszedł do siebie i do dziś podkreśla, że nadal ucieka w pracę, aby nie myśleć o bólu.
Choć Filip spotyka się przeważnie ze wsparciem i wyrazami sympatii, nie brakuje niestety osób, które z jego dramatu zrobiły sobie temat do żartów.
Na Facebooku co jakiś czas pojawiają się memy odnoszące się do zmarłego dziecka - ostatni ukazał się na satyrycznym fan page’u, którego administrator tłumaczył się później tym, że "nigdy nie słyszał o wypadku".
Na reakcję Chajzera nie trzeba było długo czekać. Na swoim profilu udostępnił dane chłopaka oraz screeny z rozmowy, w której ten rzekomo miał się chwalić, że udało mu się "wku*wić lalusia".
W odpowiedzi administratorzy strony przeszli do ataku i oskarżyli dziennikarza o "nawoływanie do linczu", co w przeciwieństwie do naśmiewania się ze śmierci dziecka, jest karalne.
Filip skomentował ich reakcję, nazywając ich "gnojami pochowanymi w piwnicach" i "dziećmi niekochanymi przez rodziców".
Ujawnienie danych jednego, dwóch, trzech chwastów niewiele zmienia. Ba. Uruchamia popsute głowy kolejnych dzieci niekochanych przez rodziców. I nagle okazuje się jak wielka jest skala debilizmu hodowanego po lekcjach w gimnazjach na zamkniętych grupach FB. Czy nawołuję do linczu? Nie. Wyrażam naturalny gniew człowieka i przede wszystkim rodzica, kiedy przekroczone zostają wszystkie możliwe granice przyzwoitości - tłumaczy Chajzer. Mam tylko nadzieję, że fantastyczni ludzie, którzy byli ze mną na dobre i na złe, ludzie, którzy wspierali moje charytatywne akcje i przede wszystkim ludzie, którzy potrafią postawić się na moim miejscu - są ze mną i pozwolą mi przywrócić wiarę w to, że Niemen miał rację i dobrej woli jest więcej. Każdy ma swój krzyż, (mój jest wyjątkowo ciężki) ale chyba każdy rodzic w tym kraju rozumie jak ważna jest to walka. Walka o dobre imię. Swoje i kogoś kogo kochasz najbardziej na świecie. A jeśli te gnoje pochowane po piwnicach myślą, że dadzą radę mnie zniszczyć to ogarnia mnie tylko pusty śmiech. Do zobaczenia i do zbicia piony na ulicy!!!
To nie pierwszy raz kiedy Filip walczy z hejterami publikując ich dane. Jeden z nich dopiero po otrzymaniu setek obraźliwych wiadomości od fanów dziennikarza zdobył się na przeprosiny.
Myślicie, że to dobra taktyka walki z chamstwem i okrucieństwem w sieci?