Od pewnego czasu Filip Chajzer za pomocą mediów społecznościowych konsekwentnie walczy ze swoimi krytykami. Według niego najskuteczniejszym sposobem jest ujawnianie danych hejterów tak, żeby linczowali ich inni internauci. Zobacz: Chajzer o "wystawieniu hejtera" fanom: "DOSTAŁ W TWARZ OD OBCYCH LUDZI. Nie wstydzę się tego. Powinien dostać kilka razy bardziej"
Ostatnio jeden z satyrycznych fanpage’ów zamieścił kompromitującego mema, w którym naśmiewał się nie tylko z podobieństwa Chajzera do Beaty Szydło, ale i śmierci jego syna, 7-letniego Maksymiliana. Dziennikarz znów zrobił to, co już mu się kilka razy sprawdziło i opublikował dane redaktora, który zamieścił materiał. Choć "żart" był obrzydliwy, moderatorzy strony nie bez racji napisali, że "nawoływanie do linczu - w przeciwieństwie do memów - jest zgodnie z polskim prawem karalne".
Chyba Chajzer poczuł, że trochę przesadził i sytuacja negatywnie odbija się na jego wizerunku. Zrażając do siebie fanów ryzykuje, że nie będą dla niego nikogo linczować, a jeszcze kolejnym razem mogą się zwrócić nawet przeciwko niemu. Postanowił szybko ocieplić wizerunek, a okazja już się znalazła.
W Internecie pojawiła się przykra wiadomość, że w niedzielę spod Centrum Zdrowia Dziecka złodziej ukradł samochód, który należał do jednego z lekarzy, Konrada Komara-Czapskiego.
Znajdźcie mi skurwiela, który przed ok 30 min ukradł mi Mazdę CX9 sprzed Centrum Zdrowia Dziecka Czarna KNT 05909 - apelował lekarz.
Na tę informację błyskawicznie zareagował Chajzer, który zaproponował lekarzowi, że... pożyczy mu swój samochód, dopóki tamten nie odzyska swojego.
Napisał to lekarz pracujący w Warszawskim Hospicjum Domowym, który wykorzystywał samochód, by codziennie dojeżdżać do chorych i cierpiących ludzi przebywających w domach. Również dzieci. Panie Konradzie, z najwyższą przyjemnością przekażę Panu swoje auto do czasu wyjaśnienia sprawy. Zagotowałem się... - napisał dziennikarz na Facebooku.
A czy znajdzie się ktoś, kto pożyczy auto Filipowi na wypadek gdyby policja nie znalazła złodzieja?