W piątek Roman Giertych, niegdyś polityk, lider Ligi Polskich Rodzin, a obecnie jeden z najzamożniejszych prawników w Polsce, wyprawił swojej żonie Barbarze huczne urodziny. Jak zgodnie zapewniają znajomi pary, trudno znaleźć bardziej kochające się małżeństwo. Poznali się jeszcze za studenckich czasów, na spotkaniu Młodzieży Wszechpolskiej. Z czasem jednak oboje doszli do wniosku, że skrajnie prawicowe pomysły, zwłaszcza dotyczące zamykania kobiet w domach, nie sprawdzają się w praktyce.
Obecnie Barbara Giertych robi własną karierę prawniczą w jednej z warszawskich kancelarii i razem z mężem dzielą się obowiązkami domowymi i opieką nad czwórką dzieci. Mieszkają w okazałej rezydencji w podwarszawskim Józefowie. Jak z entuzjazmem relacjonują media, posiadłość jest tak luksusowa, że na jej terenie znajduje się nawet lądowisko dla helikopterów. Zamieszanie wywołała Magda Gessler, która pochwaliła się w Internecie, że właśnie leci "do Basi", z wiatrem we włosach prywatnym helikopterem: Magda Gessler "w drodze na urodziny"
Nie jest tajemnicą, że Gessler z rodziną Giertychów przyjaźni się od lat i niejednokrotnie dawali się przyłapać fotoreporterom na wspólnym obiedzie. Super Express zamieścił nawet obszerną relację z imprezy, z której wynika, że nie tylko goście dowożeni byli helikopterami, to jeszcze bawili się tak dobrze, że musiała interweniować policja. I to podobno aż dwa razy!
Jak się bawić, to w królewskim stylu! Wystarczy spojrzeć na zdjęcia gości, by się przekonać, że Giertych zorganizował imprezę z wielką pompą - donosi tabloid. Szampańską zabawę umilały wykwintne potrawy z najlepszych warszawskich restauracji, a nawet muzyk z saksofonem! I chyba było zdecydowanie za głośno, bo sąsiedzi wezwali policję do willi Giertycha.
Jak twierdzi nadkomisarz Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji, interwencja o dziesiątej wieczorem zakończyła się pouczeniem.
Druga odbyła się ponoć po północy, gdy większość gości opuszczała już ogród Giertychów. Sam gospodarz, jak przyznaje tabloid, o policyjnej interwencji dowiedział się od dzwoniącego do niego następnego dnia dziennikarza.
Jaka policja? Niech pan poczeka, muszę sprawdzić - powiedział zdziwiony.
Jak informuje gazeta "w niedzielę po południu poirytowani sąsiedzi mecenasa Giertycha złożyli oficjalne zawiadomienie o zakłóceniu ciszy nocnej".
Czyli sporo się wydarzyło w Józefowie w miniony weekend. Jeden z gości, były minister sprawiedliwości Borys Budka, wyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, że najwyraźniej był na całkiem innej imprezie.
Kiedy jechaliśmy dziś z żoną do pracy i czytaliśmy medialne relacje dotyczące ostatniej imprezy w domu Romana Giertycha płakaliśmy ze śmiechu - komentuje Budka. Nie wiem, jak mam to komentować. Po pierwsze nie ma tam miejsca na lądowanie helikoptera, a po drugie w ogródku rozstawiony był namiot. Wchodząc na spotkanie widziałem przed bramą dwóch fotografów i kamerzystę. Potem byłem już w środku i do ostatniej minuty nie słyszałem o żadnej interwencji policji. Byliśmy z żoną na kulturalnym spotkaniu, a dziś czytamy w sieci, że była to jakaś studencka impreza. Po prostu nas to bawi.
_
_
_
_