Wizyta Donalda Trumpa w Polsce wzbudziła emocje nie tylko wśród elit politycznych. Dziś podczas przemówienia prezydenta USA na placu Krasińskich w Warszawie tłum Polaków wiwatował na jego cześć i skandował jego imię, gdy ten zachwycał się polskim narodem i historią.
Odwiedziny przywódcy Stanów Zjednoczonych niespodziewanie stały się też okazją do przypomnienia o sobie dla zapomnianego Andrzeja Rosiewicza, któremu TVP postanowiła dać szansę zaprezentowania utworu dedykowanego właśnie prezydentowi Trumpowi.
Do sieci trafiło nagranie ze studia Pytania na śniadanie, na którym 73-letni Rosiewicz wraz z towarzyszącą mu dziewczyną z pomponami skaczą w rytm piosenki o zacnym tytule For Mr President From Warsaw With Love. Ponieważ trudno w zasadzie skomentować walory artystyczne tego występu, jak i sam jego przekaz, dziennikarze Wirtualnej Polski postanowili poprosić o wypowiedź w tej sprawie samego autora.
Obserwowałem najpierw, jaki jest Donald Trump. Na początku mi się nie bardzo podobał. Mówili zresztą, że te dwie kandydatury to jak wybór między dżumą a cholerą. Ja też uważałem, że ci kandydaci nie są tacy, jak na prezydenta Ameryki przystało, ale potem Donald Trump zaczął mi się coraz bardziej podobać. Lubię wtedy zabierać głos w formie piosenki - powiedział Rosiewicz.
Dzieło Andrzeja Rosiewicza spotkało się z entuzjazmem internautów, choć chyba nie takim, jakiego oczekiwał:
Niektórzy internauci nie zrozumieli tego przekazu. Ja tam śpiewam: "They say he is a hero of Robert De Niro" ("Mówią, że Trump jest bohaterem dla Roberta De Niro"), ale wiedziałem, że on nienawidzi Trumpa. To jest ironia! Ale ci, co tego słuchają, to angielskiego nie znają? W tekście jest wiele wypowiedzi, których ludzie nie rozumieją. Ale tacy też muszą istnieć. Donald Trump, jako inteligentny i dowcipny facet, na pewno by to zrozumiał. Jednak jako że on za późno przyleciał do Polski, to nie udało się zorganizować tego występu - tłumaczy twórca kompozycji.
Okazuje się, że za tym niespodziewanym źródłem rozrywki stoi nie kto inny a... minister Waszczykowski:
Pomyślałem, że trzeba spróbować załatwić występ dla pana prezydenta Trumpa z żoną. Udałem się do pana Waszczykowskiego, ministra spraw zagranicznych, który zachował się jak elegancki młodzieniec i zaprosił mnie na rozmowę. Powiedział mi o napiętym grafiku Trumpa i że już nie da się zorganizować występu, ale mówi, że może w telewizji można by puścić? I wtedy Jan Parys, prawa ręka ministra, zadzwonił do Marcina Wolskiego, a on do mnie. I udało się. Dostałem pół godziny czasu w studiu "Pytania na śniadanie". Udało nam się to szybko nakręcić. Nie tak profesjonalnie, jak to powinno być zrobione.
Co niektórzy internauci zarzucają właśnie ten brak profesjonalizmu, ale ja jestem bardzo zdolnym amatorem, w tej sprawie profesjonalnym. (...) Jak piszą w internecie, że obciach, to ja wtedy mówię: dziękuję internautom, że zabrali głos, chciałem być głośnym obciachem i udało się! - dodał.
Zobaczcie niecodzienny występ wprost ze studia TVP. Trumpowi mogłoby się spodobać?
**Zobacz też:
**