W zamieszaniu związanym z programem Jaka to melodia? chyba nawet już sami zainteresowani już się pogubili. Zaczęło się od informacji która obiegła media - że Jacek Kurski chce wyprodukować bliźniaczy program, na zagranicznej licencji, który będzie o wiele tańszy, a swoje zamiary od razu przedstawił jako wielki sukces TVP. Potem lawinowo ruszyły newsy o tym, że Robert Janowski nie poprowadzi nowej, "patriotycznej" wersji i równie szybko w mediach pojawiła się giełda nazwisk, na której przodował Rafał Brzozowski.
Ostatecznie Telewizja Polska chyba doszła do wniosku, że nie zniesie już więcej porażek i złej prasy, więc postanowiła mimo wszystko uśmiechnąć się do producentów Jaka to melodia? i Janowskiego, by nie tracić flagowego formatu, uwielbianego przez widzów. Ruszyły rozmowy i negocjacje, w toku których - jak informowały osoby związane ze stacją - miał paść między innymi temat wynagrodzenia Janowskiego. Nic dziwnego, wszak na całym zamieszaniu mógł coś ugrać - w końcu fani wyraźnie dali do zrozumienia, że nie wyobrażają sobie programu bez niego.
Wczoraj pisaliśmy o tym, że nasi informatorzy donoszą, iż nie tylko TVP i produkcja się dogadały, ale także i Janowski nie wyjdzie stratny z całego bałaganu: TYLKO U NAS: Robert Janowski jednak ZOSTAJE W "JAKA TO MELODIA"! "Licytował się o pieniądze"
Robert Janowski zamieścił oświadczenie odnoszące się do tych informacji, w którym podkreśla, że faktycznie prawdopodobnie porozumienie dojdzie do skutku, ale odcina się od podwyżki.
Stanowczo informuję, że wszelkie informacje na temat mojego rzekomego porozumienia się z TVP i negocjowania zarobków są nieprawdziwe i rażąco naruszają moje dobra osobiste. Moje wynagrodzenie nigdy nie było tematem rozmów pomiędzy mną a TVP, ponieważ… nigdy nie byłem pracownikiem Telewizji. Od 19 lat związany jestem umową o pracę z firmą Media Corporation i moje stanowisko w tej sprawie jest bez zmian. Zgodnie z ostatnimi ustaleniami, Media Corporation nadal będzie wyłącznym producentem programu ,"Jaka to melodia?" na dotychczasowych warunkach. Oznacza to, że teleturniej pozostanie w niezmienionej formule. Dopóki jednak nie zostanie formalnie podpisana umowa pomiędzy TVP a Producentem programu, ja, jako pracownik Media Corporation, nie mogę też potwierdzić swojego udziału w teleturnieju.
Takie stanowcze odcięcie od TVP i rozmów z nimi jest o tyle ciekawe, że jeszcze w połowie czerwca aktor udzielił portalowi Noizz wypowiedzi, w której odnosił się bezpośrednio do Telewizji Publicznej.
Rzecznik TVP nie skontaktował się ze mną. Żal programu i widzów. Niektórzy tylko po to włączali jeszcze TVP - mówił kilka tygodni temu Janowski. To nie jedyne słowa krytyki pod adresem Telewizji Publicznej z jego ust.
Przypomnijmy: Janowski ocenia "Jaka to melodia?" po "dobrej zmianie": "Nie podpiszę się pod PROWIZORKĄ!"
Z kolei rzecznik TVP mówił: Telewizja Polska nabyła prawa do formatu "Name the Tune" i będzie go samodzielnie produkować w celu optymalizacji kosztów i uatrakcyjnienia audycji. Aby program spełniał najwyższe standardy TVP nawiązała bezpośrednią współpracę z właścicielem formatu Ralphem Rubensteinem. W celu unowocześnia i uatrakcyjnienia formuły "Jaka to melodia?", rozważane jest zwiększenie liczby prowadzących. Efekt zmian w formacie będzie można zobaczyć w jesiennej ramówce na antenie TVP1.
Chyba jednak TVP ma sporo do powiedzenia o tym, kto pojawia się na jej antenie. Na dziwnym przerzucaniu argumentami w mediach najgorzej pewnie wyjdą jak zwykle - widzowie.
_
_