W świecie Kardashianów nic nie jest do końca normalne - celebrycka rodzina żyje pod 24-godzinną obserwacją kamer, a Kris Jenner dosłownie sprzedała prywatność swoich dzieci. Trudno ocenić, kto w tej sytuacji odnajduje się najlepiej - po tym, jak mąż Kim wylądował w szpitalu psychiatrycznym, a najmłodsza Kylie zdążyła "poprawić" sobie w zasadzie wszystko, co się dało, przyszła pora na Roba - dotychczas stojącego z boku członka klanu.
Rob ku rzekomemu niezadowoleniu sióstr i matki zaangażował się w związek z przebiegłą Blac Chyną, która urodziła mu dziecko, by wkrótce go zostawić. Po tym, jak zdradzony Kardashian opublikował zdjęcia nagiej striptizerki i ujawnił informacje o jej operacjach plastycznych, celebrytka skorzystała z okazji i "dla dobra dziecka" wywalczyła sądowy zakaz zbliżania się dla Roba. Ten podobno już wyraził skruchę i na skargę poszedł do obrotnych sióstr.
Rob rozmawiał z siostrami i mamą, przyznając, że nie znajduje wytłumaczenia dla swojego zachowania - twierdzi źródło TMZ. Żałuje, że nie rozwiązali z Chyną swoich problemów prywatnie". "Rob przyznał też, że chciał po prostu, by Dream wychowywała się w domu z matką i ojcem, tak jak to było w jego przypadku.
Kardashianki ponoć "przyjęły przeprosiny" brata. Naprawdę nie czują się współwinne jego ekshibicjonizmowi?