W zeszłym miesiącu Cezary Pazura skończył 55 lat. Drugą młodość przeżył u boku nowej partnerki, Edyty Zając, więc teraz pora na trzecią. Aktor zauważył, że jest coraz więcej jest filmów, w których nie zagrał - a mógłby - niż tych, które są faktycznie na jego koncie. A z tych ostatnich jasno wynika, że w pewnym momencie dał się zaszufladkować i z Kilera stał się cieniem dawnej sławy z 13. posterunku.
W końcu Pazura znalazł się życiowo w punkcie, gdy nie chce oszukiwać ani siebie, ani swoich fanów. Na łamach Twojego Stylu przyznał, że od dekady nie zagrał w żadnym dobrym filmie - choć takie wyznanie raczej nie zjedna mu zwolenników wśród kolegów, z którymi współpracował przez ostatnie lata. Aktor patrzy jednak w przyszłość i porównuje się z Bradem Pittem i Johnnym Deppem, bo chciałby być jak oni.
Ja od ponad 10 lat nie zagrałem znaczącej roli w żadnym porządnym filmie - powiedział. A tu wszystko swędzi, żeby grać. Patrzę na Johnny'ego Deppa czy Brada Pitta - moi rówieśnicy. I grają! Myślę: kurde, w najlepszym okresie życia nie mam roboty? Staram się jednak mieć dystans.
Aktor znalazł winnych: przede wszystkim są inni aktorzy, zwłaszcza młodsi i bardziej zdeterminowani, którzy zrobią wszystko dla roli, dla Cezarego zostawiając tylko role dalszoplanowe. Oraz dubbing, co ma swoje plusy, bo trudno sobie wyobrazić Sida z Epoki Lodowcowej z głosem kogoś innego.
Pazura po latach stwierdził też, że niepotrzebnie wszedł w konflikt z tabloidami, gdyż w ten sposób zamiast odwrócić uwagę od prywatnych spraw swoich oraz młodszej żony, zapewnił sobie pewną uwagę mediów. A twórcy filmowi wolą aktorów skupionych na swoim fachu.
Docierały do mnie informacje, że jak robię kabaret, to dla aktorskiego wizerunku źle. Zaszkodziła mi też wojna z tabloidami - dodał. Błąd, z koniem nie ma co się kopać.
Nie jesteśmy przekonani, czy brak dobrych ról przez dziesięć lat to wyłącznie wina spiskujących kolegów i zbrukanego wizerunku. Przy roli w Przypadkach Cezarego P. raczej nie miał absolutnie żadnej konkurencji i nie musiał iść na żadne ustępstwa. A i tak ją przyjął, godząc się występować w stroju kurczaka na cmentarzu.
Zapamiętacie "polskiego Brada Pitta" raczej jako Kilera, czy Kurczaka P.?